Strona główna forum Historia Centrum Wypędzonych |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
sgeppert |
wysłane dnia:
24.9.2003 12:44
|
Dobrzińc Najich Kaszëb Zarejestrowany: 17.6.2003 z: 索波特 Wiadomości: 1608 |
Re: Centrum Wypędzonych Po przeczatowaniu wczorajszego wieczoru z Piechem, poddaję pod dyskusję istotne elementy tego listu.
Bezpośrednim powodem zabrania głosu przez środowiska kaszubskie jest pojawienie się w Niemczech głosów próbujących podważyć prawo Polski do protestowania przeciwko budowie Centrum - głosów mówiących, że Polacy nie mają prawa pouczać Niemców, bo sami nie respektują praw Kaszubów. Środowiska kaszubskie powinny odciąć się od prób ponownego rozgrywania "karty kaszubskiej" przez Niemców przeciwko Polakom. Sprawy kaszubsko-polskie są naszą wewnętrzną sprawą, po Piaśnicy, Szpęgawsku i Stutthofie Niemcy nie mają prawa komentować stosunku Polski do Kaszubów, szczególnie w dyskusjach dotyczących tamtego okresu. Można dodać, że obecnie Kaszubi nie odczuwają ze strony państwa polskiego planowej dyskryminacji, a z pojawiającymi się gdzieniegdzie przejawami niechęci poradzimy sobie sami, bez pomocy nieszczerych adwokatów. W swoim projekcie listu Tomek zawarł następujące stwierdzenia: - każda tragedia zasługuje na pamięć i współczucie - pamięć nie może być wybiórcza, nie można wynosić jednej tragedii ponad inne - wypędzenia w 1944/45 mają swoją genezę w 1939 - przypomnienie Piaśnicy, Szpęgawska, Stutthofu - gdzie zginął brat T. Mazowieckiego (dobra myśl, Mazowiecki jest jedną z symbolicznych postaci pojednania polsko-niemieckiego) - dla Pomorzan wypędzenia zaczęły się w 1939 - do Generalnego Gubernatorstwa, do pracy przymusowej - ojciec E. Steinbach był żołnierzem okupacyjnej armii niemieckiej, na czele Związku Wypędzonych stoi córka okupanta. Mundur jej ojca dla nas był symbolem trwogi i zwiastunem śmierci. - nie uznajemy dziedziczenia statusu wypędzonego. Dodałbym jeszcze, że Kaszubi rzeczywistość wypędzeń znają bardzo dobrze, bo sami ich doświadczali, widzieli jak z ich ziemi jedni ludzie musieli odejść, widzieli jak na ich miejsce przybyli inni ludzie wypędzeni ze swoich domów - na wschodzie Polski. Wielu dzisiejszych Pomorzan również ma prawo nazwać się wypędzonymi. Pod wpływem Kołakowskiego napisałbym też, że wielu niemieckich tzw. wypędzonych w rzeczywistości opuściło swoje domy z własnej woli lub na polecenie niemieckich władz, uciekając przed Armią Czerwoną. Na pokładzie Gustloffa byli uciekinierzy, ale nie wypędzeni! Zwróciłbym uwagę, by Niemcy wyrażając pretensje za doznane krzywdy, ważyli ich rozmiar i adresatów. To nie polskie wojsko zrównało z ziemią stary Gdańsk i zgwałciło 50 procent znajdujących się tam kobiet. Polskie wojsko było niewielką częścią armii zdobywającej Pomorze, a miasta zdobyte przez Polaków, np. Darłowo / Ruegenwalde zachowały się znacznie lepiej niż zdobyte przez Rosjan, np. Bytów (proszę o ew. lepsze dobranie przykładów). Wreszcie, Polacy nie brali udziału w decydowaniu o wysiedlaniach - ta decyzja została podjęta przez zwycięskie mocarstwa równocześnie z decyzjami o podziale Niemiec i przekazaniu ich wraz z wieloma innymi państwami zniszczonymi przez niemiecką wojnę, w tym Polską, pod wpływy radzieckie, co oznaczało m.in. odcięcie ich od możliwości odbudowy, z których tak obficie skorzystały Niemcy zachodnie. Chciałbym, by ten list był napisany w takiej formie, by mogli się z nim identyfikować nie tylko Kaszubi, ale wszyscy obecni Pomorzanie. Równocześnie ten list, powstały z kaszubskiej inicjatywy, mógłby być wyrazem wewnętrznej siły i ekspansywności Kaszubów, którzy nie zamykają się we własnej społeczności, ale są liderem budującym wokół siebie tożsamość nowego Pomorza. |
Poprzedni wątek | Następny wątek |