Ja tylko ad vocem (że użyję tego ulubionego zwrotu absolwentów i studentów prawa) sprawy Bolesława Krzywoustego i "polskości".
Staszek ma całkowitą rację, twierdząc, że o "polskości" można mówić dopiero od XIX w. Bądźmy szczerzy: Bolesław "książę północy" jak pisał Anonim, to wzmacniał tylko i wyłącznie, swój osobisty stan posiadania. Polską w tym czasie zresztą była tylko Wielkopolska, zmarginalizowana właśnie przez osobę Bolesława, który jak historia podaje, opierał się głównie na Śląsku -dzielnicy przyznanej mu przez ojca, a potem na Mazowszu, które w tym czasie pełniło rolę dzielnicy seniora (a ulubioną stolicą ojca Bolesławowego, Władysława Hermana był właśnie Płock). Zaś Wielkopolska była dzielnicą Zbigniewa, brata i konkurenta "księcia pólnocy" i do dominujacych na pewno nie należała.

Dlatego moje dwie uwagi. Być może chodziło tu o tą polskość w rozumieniu Wielkopolski?
I na marginesie, to tak po prawdzie pierwszą osobą, która wlaczyła o polskość Pomorza w dzisiejszym tego słowa rozumieniu, był chyba sam Florian Ceynowa w 1846 r.
Teraz to sie naraziłem
Michał K.