artykuly-Kociewie. Zarys historii i struktura społeczna w XVIII - XIX w.
Losowe zdjęcie
Pelplin 6 czerwiec 1999
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Kociewie. Zarys historii i struktura społeczna w XVIII - XIX w.
Author: Imię i nazwisko ;) (pomeranus at wp dot pl)
Published: 16.02.2005
Rating 5.05
Votes: 162
Read: 72194 times
Article Size: 101.58 KB

Printer Friendly Page Tell a Friend

Tomasz Żuroch-Piechowski

Struktura społeczno-gospodarcza Kociewia w XVIII-XIX wieku*

 


Zasięg Kociewia obecnie i w przeszłości. Etymologia nazwy regionu

 

 

Kociewie jest regionem geograficzno-etnograficznym, który stanowi część Pojezierza Wschodniopomorskiego, współcześnie jego zasięg wyznacza się następująco: granicą wschodnią jest około stukilometrowy odcinek Wisły biegnący w przybliżeniu od Świecia na południu po wieś Koźliny leżącą na północ od Tczewa; od północy wyznacza ją linia Pszczółki – Trąbki Wielkie, skręcająca następnie przez Wysin na południowy zachód. Dalej biegnie granica zachodnia przez Liniewo, Bartoszy Las, Czarną Wodę, Szlachtę, Śliwiczki i Drzycim. Granica południowa przebiega na południe od wsi Gruczno (poniżej Świecia), skąd kieruje się ku Wiśle.

Współcześnie Kociewie liczy około 3 tys. km2. Region ma kształt wydłużony w kierunku południkowym. Maksymalna rozciągłość terenu z północy na południe wynosi ponad 120 km, natomiast z zachodu na wschód (równoleżnikowo) około 60 km[1]. Przedmiotem naszego zainteresowania będzie obszar, którego granice zostały tutaj nakreślone, pierwotnie jednak nazwa Kociewie odnosiła się do bardzo niewielkiego terytorium i w interesującym nas okresie nie określano nią wszystkich ziem obecnie tak nazywanych.

Hanna Popowska-Taborska zwróciła uwagę na trudności związane z nieprecyzyjnością granic obszaru nazywanego Kociewiem, wyznaczonego na podstawie określonych cech językowych. Jeszcze do niedawna sami mieszkańcy regionu niechętnie utożsamiali się z jego nazwą, zaś obserwowana obecnie silna identyfikacja kociewska wiąże się między innymi z wtórnym oddziaływaniem takich czynników jak szkoła i literatura regionalna[2]. Problem granic Kociewia będzie towarzyszył nam cały czas, ponieważ metody, na podstawie których je wytyczono (badania żywego języka) nie da się zastosować w odniesieniu do przeszłości. Można sądzić, że zasięg dialektu kociewskiego był niegdyś nieco inny niż obecnie, ponieważ jeszcze w XVIII w. niektóre z miejscowości położone w kluczu pogódkowskim dóbr pelplińskich – a więc na dzisiejszym Kociewiu - określano jako leżące na Kaszubach[3].

Nazwa Kociewie jest notowana dopiero od XIX wieku, brak jej wcześniejszych poświadczeń. Pierwszy jej zapis w zniekształconej formie Gociewie pochodzi z 10 lutego 1807 r. z meldunku ppłk. Hurtyga do gen. Dąbrowskiego[4]. Następne potwierdzone zapisy, już w znanej nam formie, pochodzą z lat 1865-1890 od Floriana Ceynowy oraz ze współczesnych im materiałów etnograficznych Oskara Kolberga, który w 1875 r. przebywał na Kociewiu[5].

Wskazując na późne pojawienie się terminu „Kociewie” Jan Powierski przeciwstawił mu dawną nazwę Kaszuby, której znaczenie było w XVI w. zbliżone do dzisiejszego. Jednocześnie uznał za pewnik, że aż do XV w. nie określano nią ziem nazywanych tak współcześnie. Przeciwstawienie Kaszubom „bezimiennej” części Pomorza Gdańskiego, nazwanej później Kociewiem, odniósł on do początku czasów nowożytnych, równocześnie podejmując próbę znalezienia wcześniejszych (sprzed XVI w.) kryteriów takiego podziału Pomorza Gdańskiego, chociaż późne odróżnienie obu części kraju przy pomocy specjalnych nazw jest – jego zdaniem – świadectwem przewagi w świadomości jego polskich mieszkańców poczucia jedności nad partykularyzmem, także w dalszej przeszłości.[6]

Do czynników naturalnych powodujących wewnętrzne podziały Pomorza Gdańskiego w najdawniejszej przeszłości zaliczył Powierski m. in.: zróżnicowanie środowiska geograficznego (lasy, wzniesienia terenowe) oraz szlaki wodne, które pełniąc rolę komunikacyjną przyczyniały się do intensyfikacji osadnictwa. Podstawowe znaczenie dla osadnictwa rolniczego miały lepsze gleby i system hydrograficzny. Duże znaczenie odgrywało także zróżnicowanie klimatyczne, wpływające z kolei na szatę roślinną. Dla rolnictwa korzystniejszy jest klimat Kociewia i terenów nadwiślańskich, gdzie okres wegetacyjny zawsze był nieco dłuższy, a skutkiem tego, lepsze efekty produkcji roślinnej. Stąd ludność Kaszub częściej musiała zajmować się dodatkowymi dziedzinami wytwórczości, jak rybołówstwo czy hodowla. Najlepsze gleby na Kociewiu występują między dolną Wierzycą a Wisłą, pomiędzy Gniewem a Tczewem.

Akcentując przejściowy charakter ziem kociewskich w skali całego Pomorza, Powierski zauważył, iż Związki [regionu – przyp. mój] z Kaszubami prowadziły też do łączności z Pomorzem jako całością, powiązania zaś z Powiślem – do kształtowania się luźniejszych lub ściślejszych, zależnie od okresu, kontaktów z ziemią chełmińską, dobrzyńską, północnym Mazowszem albo Kujawami i północno-wschodnią Wielkopolską.[7]

Pierwotne rozumienie obszaru, do którego odnosiła się nazwa „Kociewie”, znacznie różniło się od obecnego. Według ks. Stanisława Kujota, u miejscowej ludności termin ten początkowo oznaczał tylko parafię Nowa Cerkiew i parafię filialną w Królów Lesie. O. Kolberg lokował Kociewiaków pod Pelplinem, wspominał także o Kociewiakach z okolic Gniewa i Tczewa, natomiast F. Ceynowa uważał Gniew za stolicę Kociewia. Jednak z drugiej strony umieszczał on Kociewiaków w okręgu kwidzyńskim i grudziądzkim, nie widząc ich natomiast w powiecie starogardzkim uznawanym dziś za czysto kociewski, ale już Gustaw Pobłocki włączył także Starograd do Kociewia. Józef Łęgowski za Kociewie uważał pierwotnie jedynie okolicę pomiędzy Pelplinem a Gniewem, ale później nieco powiększył ten obszar. Znacznie szerzej rozumieli znaczenie terminu Kociewie autorzy Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego (t. 4, Warszawa 1883), obejmując nim powiat starogardzki i część powiatu kwidzyńskiego po prawej stronie Wisły. Na północy miało ono graniczyć z powiatem gdańskim, gdzie rozpoczynały się Żuławy, na zachodzie z powiatem kościerskim (Kaszubami), na południu z powiatem świeckim, granicę wschodnią stanowiła Wisła.

Próbę ustalenia zasięgu terytorialnego nazwy Kociewie podjęła także Z. Stamirowska (1937 r.) na podstawie prowadzonych przez siebie badań terenowych. Stwierdziła ona, że nazwa ta jest w zaniku i nie ma szansy na długie przetrwanie. Badaczka ustaliła jednakże granice Kociewia „właściwego”, w którym wyróżniła jakby dwa jądra: jedno, które przebiega wzdłuż linii biegnącej od Starogardu przez Pączewo i Bobowo do Skórcza i dalej do Lalków, oraz drugie, które mieści się w pasie leżącym po prawej stronie Wierzycy, a ciągnącym się od Ropuch przez Nową Cerkiew, Morzeszczyn, Królówlas do Piaseczna. Owo drugie Kociewie ‘nie uznawane przez Bobowian i Pączewian, często przez innych, zwłaszcza przez tzw. Feteraków z lewego brzegu Wierzycy, jako samoistne i jedyne prawdziwe bywa podawane’[8].

Współczesne, szerokie rozumienie zakresu terminu Kociewie wprowadzone zostało przez Kazimierza Nitscha, który oparł je na kryterium językowym. Na mapie z 1905 r. Kociewie w rozumieniu dialektologicznym Nitscha rozciąga się na zachód od Wisły, nieco na północ od linii Skarszewy-Tczew (dialekt północnokociewski) – po Gruczno, nieco na południe od Świecia. Jest to tzw. Kociewie rozszerzone. Głównym kryterium językowym, na podstawie którego wytyczono granicę tzw. Kociewia rozszerzonego był brak å, a więc wymowa prawda i biały a nie prowda i bioły, jak w pozostałych polskich dialektach.

Nitsch rozszerzył nazwę Kociewie na cały pomorski obszar bez å, gdyż brak było innej nazwy, która by mogła jako nazwa tego terytorium sąsiadującego od południa z Kaszubami równie dobrze służyć. Nazwy innych grup terytorialnych znajdujących się na lewym brzegu dolnej Wisły były z reguły jakoś nacechowane i na takie rozszerzenie się zupełnie nie nadawały[9].

Jeśli uznamy, pogląd S. Kujota, że pierwotnie Kociewie obejmowało parafię Nowa Cerkiew i filię w Królów Lesie, to okaże się, że rozszerzenie zakresu nazwy dokonane przez K. Nitscha nie było pierwsze, ponieważ wiązanie tej nazwy z okolicami Pelplina, Gniewa, Starogardu i Nowego było także jej rozszerzeniem. B. Kreja przypuszczał, że także w tej pierwszej fazie rozszerzania się nazwy ‘Kociewie’ znaczną rolę odegrała określona cecha językowa. Mianowicie terytorium Kociewia zostało zidentyfikowane z obszarem występowania form czasownikowych typu ‘greli’, ‘piseli’. [...] Z grubsza więc biorąc, formy na ‘-eli’ – pominąwszy teren kaszubski i leżący po prawej stronie Wisły – pokrywały się z terytorium tzw. Kociewia właściwego[10].

Pewną pomocą w odpowiedzi na pytanie o pochodzenie nazwy omawianego regionu, pojawiającej się w źródłach dopiero w XIX w., może być ustalenie jej zakresu znaczeniowego. B. Kreja przedstawił autorską propozycję różniącą się od wcześniejszych i bardzo licznych etymologii założeniem, że Kociewie nie jest wyrazem rodzimym, tylko zapożyczonym z któregoś z języków wschodniosłowiańskich. Wskazał on na rosyjski rzeczownik kočevьe oznaczający ‘koczowisko, miejsce koczowania’, będący regularną formacją odczasownikową, pochodną od czasownika kočevatь ‘koczować’, utworzoną za pomocą przyrostka -ьe. Jeden z pierwszych poświadczonych zapisów tej nazwy u F. Ceynowy ma bardzo zbliżoną formę do proponowanego źródłosłowu rosyjskiego (Koczewie).

Przyjmując pogląd S. Kujota o pierwotnym zasięgu tej nazwy, Kreja założył, że jej pojawienie się w źródłach pisanych musiało być poprzedzone funkcjonowaniem wśród okolicznej ludności i określił w przybliżeniu ten moment na wiek XVIII. W okresie tym Pomorze było terenem przemarszów wojsk, między innymi rosyjskich, z czym wiązały się także ich postoje. Wprawdzie nie ma bezpośrednich dowodów na pobyt Rosjan w okolicach Gniewa i Pelplina, jednakże dokonane na terenie klasztoru pelplińskiego znalezisko monet rosyjskich z lat 1759-1762, będących najpewniej pozostałością kasy wojskowej, pobyt ten uprawdopodabnia. Kreja wskazał ponadto na kilka przykładów z zakresu toponomastyki i antroponimii, które mogą być także związane z bytnością wojsk rosyjskich na Pomorzu w XVIII w.[11]

Pomimo istnienia przesłanek pozwalających niektórym badaczom na doszukiwanie się przyczyn odrębności regionalnej Kociewia w odległej przeszłości, etymologia nazwy regionu wskazuje wyraźnie na jej późną, XVIII-wieczną proweniencję, potwierdzoną ostatecznie w źródłach pisanych z początku następnego stulecia.

 

 

Przynależność administracyjna ziem kociewskich w XVIII-XIX wieku

 

Bezpośrednio po inkorporacji Prus Królewskich do Korony, nową prowincję podzielono na cztery województwa: chełmińskie, elbląskie, pomorskie i królewieckie. To ostatnie uległo likwidacji po zawarciu II pokoju toruńskiego w 1466, zaś dla województwa elbląskiego ustaliła się ostatecznie nazwa województwo malborskie. Próby całkowitego ujednolicenia zasad organizacji terytorialnej prowincji z ziemiami Rzeczypospolitej nie powiodły się w pełni, co wynikało z funkcjonującego w czasach krzyżackich podziału na komturstwa i dostosowanego do niego podziału na okręgi sądowe dla szlachty (rycerstwa). Właśnie te jednostki podziału terytorialnego administracji krzyżackiej stoją u genezy późniejszych powiatów.

Próby ograniczenia liczby sądów ziemskich, a tym samym wprowadzenia trzystopniowego podziału administracyjnego (z jednostką pośrednią pomiędzy województwem a powiatem) również spełzły na niczym. W r. 1526 część powiatów „kociewskich” zaliczona została do województwa pomorskiego (pow. świecki i tczewski obok tucholskiego, człuchowskiego, gdańskiego i puckiego), część zaś do malborskiego (nowski, gniewski, starogardzki obok sztumskiego i malborskiego). Podział ten szybko uległ zmianie. Już w drugiej połowie XVI w. powiat nowski wchodził w skład województwa pomorskiego, podobnie jak byłe powiaty gniewski i starogardzki, które stały się częścią powiatu tczewskiego. Północno-zachodnia część ziem „kociewskich” wchodziła w skład powiatu mirachowskiego, który w 1526 r. nie był wymieniony w źródłach. Ten podział administracyjny ziem wchodzących w skład późniejszego Kociewia utrzymał się w zasadzie do schyłku istnienia Rzeczypospolitej. Próba jego zreformowania podjęta w 1766 r., polegająca na powołaniu powiatów skarszewskiego i kościerskiego nie weszła ostatecznie w życie[12].

Po I rozbiorze dawne województwo pomorskie, obejmujące ziemie kociewskie, weszło w skład nowo utworzonej prowincji Prusy Zachodnie (Provinz Westpreußen). Najwyższą władzę administracyjno-polityczną na tym obszarze sprawowała Kamera Wojenna i Domen w Kwidzynie (Kriegs- und Domänenkammer zu Marienwerder). Zreorganizowano także podział prowincji na powiaty, tworząc ich ogółem 11 (tczewski, starogardzki, malborski, chojnicki, kwidzyński, chełmiński, michałowski, kamieński, wałecki, bydgoski i inowrocławski) oraz 6 odrębnych powiatów miejskich. Ziemie kociewskie znalazły się w powiatach tczewskim i starogardzkim, ponadto istniał osobny powiat miejski tczewsko-starogardzki, podlegający w sprawach skarbowych, przemysłowych i policyjnych bezpośrednio Kamerze kwidzyńskiej. Zmiany przynależności administracyjnej ziem pomorskich, które nastąpiły niedługo po klęsce Prus w wojnie z Napoleonem na mocy traktatu tylżyckiego, nie dotyczyły ziem Kociewia.

W roku 1816 Prusy Zachodnie podzielono na dwa obwody administracyjne: rejencję gdańską oraz kwidzyńską. W pierwszej z nich utworzono w 1818 r. 8 powiatów (wejherowski, kartuski, kościerski, starogardzki, malborski, elbląski, gdański wiejski i gdański miejski). Obszar powiatu starogardzkiego, mimo nie zmienionej nazwy znacznie się różnił w stosunku do poprzedniego okresu, kiedy to - wraz z powiatem tczewskim -obejmował prawie całą część lewobrzeżnego Pomorza (z wyjątkiem Gdańska). Obecnie powiat tczewski uległ likwidacji i został włączony do starogardzkiego. Część ziem kociewskich wraz ze Skarszewami znalazła się w powiecie kościerskim, część natomiast w powiecie gdańskim wiejskim (byłe starostwo sobowidzkie). W tym samym roku rejencja kwidzyńska została podzielona na 13 powiatów (chojnicki, człuchowski, złotowski, wałecki, świecki, sztumski, kwidzyński, suski, grudziądzki, chełmiński, toruński, brodnicki i lubawski). Ziemie Kociewia znalazły się w powiatach świeckim (tu m. in. miasta Świecie i Nowe) i w lewobrzeżnej części powiatu kwidzyńskiego (m. in. miasto Gniew).

Stolicą każdej z rejencji było miasto, od którego brała nazwę ta jednostka administracyjna. Na ich czele stali prezesi, którzy podlegali naczelnemu prezesowi (Oberpräsident), rezydującemu w Gdańsku. Urząd ten został zniesiony w 1824 r., zaś prowincje Prusy Zachodnie i Prusy Wschodnie połączono w jedną jednostkę, która podlegała naczelnemu prezesowi z siedzibą w Królewcu. W 1829 r. nazwano ją Prowincją Pruską. Stan ten trwał do roku 1878, kiedy powrócono do wcześniejszego podziału na dwie prowincje. Utrzymał się on do końca epoki rozbiorów[13].

 

Organizacja terytorialna Kościoła katolickiego na Kociewiu. Nowa stolica biskupstwa chełmińskiego

 

Na początku XVIII stulecia na Kociewiu istniała od stuleci ukształtowana i sprawnie zorganizowana sieć parafialna. Ziemie te należały do archidiakonatu pomorskiego diecezji włocławskiej (kujawskiej) ze stolicą biskupią we Włocławku, która podlegała metropolii gnieźnieńskiej. Z ramienia biskupa włocławskiego archidiakonatem pomorskim zarządzał archidiakon. Pośrednim ogniwem administracji kościelnej pomiędzy proboszczami a archidiakonem byli księża dziekani sprawujący władzę zwierzchnią nad dekanatem (grupą parafii). Ziemie kociewskie obejmowały swoim zasięgiem terytoria pięciu dekanatów: tczewskiego, gniewskiego, nowskiego, świeckiego i zaborskiego, przy czym dekanat tczewski obejmował także kilka parafii kaszubskich, natomiast jeśli chodzi o dekanat zaborski, proporcje układały się odwrotnie, w jego skład wchodziło tylko pięć parafii z Kociewia[14].

Pierwszy rozbiór Polski obok konfiskaty dóbr klasztornych przyniósł także sekularyzację posiadłości biskupów kujawskich położonych na Kociewiu w powiatach świeckim, nowskim i tczewskim. W 1772 r. posiadali oni na całym Pomorzu 437 włók ziemi (7339 ha). Oddzielne dobra posiadała także kapituła katedralna we Włocławku, było to sześć wsi w powiatach tczewskim i świeckim o łącznej powierzchni 190 włók (3191 ha) oraz kapituła katedralna w Gnieźnie, do której należały wsie Gruczno i Kozielec w powiecie świeckim liczące w sumie 36 włók (621 ha), także one podlegały upaństwowieniu[15].

Jednak najbardziej doniosłą zmianą w dziejach Kościoła katolickiego na Kociewiu w dobie rozbiorów była reorganizacja terytorialna dotychczasowej diecezji chełmińskiej i przeniesienie stolicy biskupiej oraz siedziby kapituły katedralnej z Chełmży do Pelplina.

W roku 1821 na mocy bulli De salute animarum wydanej przez papieża Piusa VII terytorium archidiakonatu pomorskiego zostało włączone do diecezji chełmińskiej. Bezpośrednią przyczyną tych zmian były decyzje polityczne, które zapadły na Kongresie Wiedeńskim w 1815 r. i spowodowały odcięcie kordonem granicznym siedziby biskupstwa i seminarium duchownego od ziem pomorskich. Rozwiązania polegające na reaktywowaniu oficjałatu generalnego z siedzibą w Gdańsku, a później powołaniu niezależnego pomorskiego wikariatu apostolskiego (1818 r.), który obejmował ziemie diecezji włocławskiej pozostałe w granicach państwa pruskiego (archidiakonaty kruszwicki i pomorski) miały charakter prowizoryczny i na dłuższą metę nie były dobre dla Kościoła katolickiego[16].

Na stolicę poszerzonej diecezji chełmińskiej wybrano niewielką wioskę Pelplin, która jeszcze w 1780 r. liczyła zaledwie 380 mieszkańców (w tym 10 protestantów). Literatura historyczna dopatrywała się różnych motywów lokalizacji siedziby biskupstwa w tak egzotycznym miejscu, między innymi chęci niedopuszczenia by miasta ubiegające się o umieszczenie w nich stolicy biskupiej (Toruń, Chełmno) wzrosły do rangi centrów polskiego ruchu narodowego. Z tekstu bulli wynika jednak, że o posunięciu tym zadecydowały względy praktyczne, czyli odpowiednie zaplecze materialne w postaci budynków po skasowanym przez rząd pruski klasztorze cystersów oraz kościół katedralny. Ponadto na rzecz Pelplina przemawiało jego centralne położenie w ramach diecezji oraz opinia ówczesnego biskupa Ignacego S. Mathy’ego[17]. Tym niemniej było to jedyne biskupstwo katolickie na terytorium całych Niemiec, które miało swoją stolicę na wsi.

Przeniesienie siedziby biskupiej do Pelplina nastąpiło dopiero po trzech latach od ogłoszenia bulli, w dniu 3 sierpnia 1824 r. Pięć lat później przeniesiono tam z Chełmna siedzibę seminarium duchownego, którego siedzibę umieszczono w budynkach byłego klasztoru. W 1836 r. biskup Anastazy Sedlag zorganizował we wsi Szkołę Katedralną i Śpiewaczą dla chłopców, przekształconą w późniejszym okresie w progimnazjum, które za czasów biskupa Jana Nepomucena von der Marwitz’a (Marwicza) otrzymało nazwę Collegium Marianum i stało się kuźnią polskiej inteligencji[18].

Umieszczenie w Pelplinie ośrodka życia duchowego i intelektualnego diecezji chełmińskiej w połączeniu z przemianami gospodarczymi przyczyniło się także do szybkiego rozwoju wsi, która w roku 1900 liczyła już 3400 mieszkańców, a więc prawie pięciokrotnie więcej niż w pierwszej połowie XIX stulecia (686 osób w 1843 r.). Zdecydowaną większość mieszkańców stanowili Polacy, spora część z nich łączyła aktywność gospodarczą z działalnością na polu narodowym, między innymi dlatego w XIX w. Pelplin stał się jednym z najważniejszych centrów polskiego ruchu narodowego na Kociewiu i całym Pomorzu Gdańskim. Prawa miejskie uzyskał ten ośrodek już w niepodległej Polsce (1931 r.)[19].

 

 

Wieś kociewska, ustrój wsi na prawie chełmińskim, zróżnicowanie społeczne ludności wiejskiej, uwłaszczenie chłopów

 

Wsie kociewskie, podobnie jak inne wsie pomorskie, posiadały samorząd oparty na prawie chełmińskim, albo holenderskim. Prawo chełmińskie, zwane inaczej niemieckim, wprowadzane było jeszcze w XIV w., a zakres jego obowiązywania rozciągnięto na wszystkie wsie Prus Królewskich w 1476 r. Prawo holenderskie pojawiło się w tej prowincji w drugiej połowie XVI w., bliżej zajmiemy się nim przy omawianiu osadnictwa „olęderskiego”. Ustrój ten uzupełniało prawo zwyczajowe, bardzo niejednolite i nie spisywane. Wprowadzenie prawa chełmińskiego związane było z przebudową ustroju prawnego i gospodarczego wsi, polegającej na komasacji gruntów, wprowadzeniu trójpolówki jako systemu upraw. Usunęło ono także dawne ciężary prawa książęcego, wprowadzając na to miejsce z góry określone czynsze pieniężne oraz robocizny, głównie szarawarkowe, określane w przywileju lokacyjnym wsi[20].

Ludność wiejska była silnie zhierarchizowana, umownie można ją podzielić na dwie kategorie – grupę ludności samodzielnej oraz niesamodzielnej gospodarczo. Na czele pierwszej z nich stali sołtysi i przysiężni, resztę chłopów stanowiło tzw. pospólstwo, obywatele gminy, grupę drugą nazywano najczęściej „mieszkańcami”.

Sołtys stał na czele samorządu we wsiach na prawie chełmińskim. Był to urząd dziedziczony w linii prostej, choć znane są odstępstwa od tej zasady. Zdarzało się, że w przypadku braku synów przechodził on w ręce zięcia, bo choć w świetle wspomnianego prawa córki dziedziczyły na równi z synami, traktowano je jak niepełnoprawnych członków wspólnoty. Bywały także przypadki zrzeczenia się sołectwa na rzecz córki i zięcia mimo posiadania żyjących potomków płci męskiej, jak wskazuje przykład sołtyski Katarzyny Sielskiej ze wsi Kulice w dobrach klasztoru pelplińskiego, która nie widziała godnych następców na ten urząd wśród swoich synów. W szczególnie skrajnych przypadkach niegospodarności i nie wywiązywania się z powinności sołtysich, możliwe było usunięcie sołtysa z zajmowanego urzędu i gospodarstwa, aczkolwiek był to proces skomplikowany, przeprowadzany na drodze sądowej (sprawa sołtysa Kulic Jana Kurowskiego z 1768 r.). Odnotowano także przypadek „dobrowolnego” przekazania sołectwa rzeżęcińskiego za długi konwentowi pelplińskiemu, który następnie je odsprzedał[21].

Sołtys posiadał do pomocy 2 lub 3 przysiężnych, nazywanych też „starszymi” wsi, z którymi sądził drobniejsze sprawy cywilne i karne, ponieważ poważniejsze wykroczenia w obu wypadkach rozstrzygał pan feudalny (szlachcic, starosta, opat, biskup). Ponadto sołtys dbał o porządek we wsi, przestrzeganie przepisów przeciwpożarowych i nakładał kary na opieszałych i niedbałych mieszkańców wspólnoty łamiących postanowienia ustawy wiejskiej (wilkierza), która kodyfikowała zasady życia we wspólnocie. Przeprowadzał także działy rodzinne gospodarstw po śmierci dotychczasowego właściciela i zapisywał je do ksiąg wiejskich. Za wszystkie te czynności pobierał opłaty, którymi dzielił się z przysiężnymi. Mogli nimi być tylko „obywatele”, „sąsiedzi”, a więc gospodarze samodzielni gospodarczo, posiadający i utrzymujący sprzężaj.

Z jednej strony sołtys był przedstawicielem samorządu wiejskiego, z drugiej zaś – z racji pośredniczenia pomiędzy wspólnotą a panem feudalnym – stawał się powoli swego rodzaju funkcjonariuszem administracji pańskiej. Osoba sołtysa cieszyła się powszechnym szacunkiem gminy, co wynikało przede wszystkim z zakresu wypełnianych przez niego obowiązków i wiążącej się z tym odpowiedzialności. W domu sołtysa przechowywany był wilkierz oraz przywilej lokacyjny wsi i choć w XVIII w. zazwyczaj był on zabytkiem, bowiem większość wymienionych w nim powinności uległa zmianie (podwyższeniu), to służył on jako dowód w ewentualnych procesach z panem feudalnym.

Po pierwszym rozbiorze Polski rola sołtysa i przysiężnych uległa przemianie. Ustawa wiejska wydana w 1780 r. przez Fryderyka II drobiazgowo regulowała stosunki na wsi pomorskiej, zalecając m. in. szacunek i posłuszeństwo dla władz zwierzchnich. Mimo zachowania pozorów samorządu wiejskiego, sołtys stał się wówczas jedynie wykonawcą rozporządzeń urzędników dworskich.

Dziedziczny sołtys posiadał większy niż przeciętny nadział ziemi, zazwyczaj była to 1/10 powierzchni całej wsi. W XVIII w. wystąpiło zjawisko dzielenia dużych sołectw pomiędzy 2-3 posiadaczy, co wiązało się z możliwością podziału sołectwa pomiędzy spadkobierców, a także z dużymi kosztami utrzymania i sprawowania urzędu (odpowiedzialność za straty materialne wynikłe ze złego dozoru lub niedbalstwa). W tym samym okresie nastąpiło także zjawisko wydzielania sołectw z obszaru wsi królewskich i traktowanie ich jako osobnych jednostek podatkowych dla obliczanie podatku na wojsko tzw. kwarty, na Kociewiu obserwujemy je w powiatach tczewskim, świeckim i nowskim. Wiązało się to z faktem zamiany obowiązku służby wojskowej na ekwiwalent pieniężny i świadczy o tym, że sołtysów traktowano inaczej niż resztę chłopów zamieszkałych we wsi.

Na przestrzeni XVII-XVIII w. na obszarze całych Prus Królewskich, w tym w starostwach „kociewskich” (borzechowskim, gniewskim, osieckim, skarszewskim, sobowidzkim, starogardzkim i świeckim) wystąpił proces zmniejszania się bezwzględnej ilości sołectw przy zwiększonej ilości ich użytkowników – sołtysów. Stosunkowo niewielką ilość sołectw w ciągu tego stulecia zagarnęła szlachta, natomiast były one bardzo atrakcyjne dla chłopów. Aż do pierwszego rozbioru sołtysi stanowili na wsi pomorskiej wyraźnie odrębną kategorię ludności. Jest to jedna z charakterystycznych cech struktury ludności wiejskiej w Prusach Królewskich, która wyróżniała tę prowincję od innych ziem Rzeczypospolitej[22].

Lemanów i wybrańców można połączyć w jedną kategorię ludności wiejskiej. Geneza tych pierwszych sięgała średniowiecza, bowiem że za czasów krzyżackich pełnili oni służbę wojskową na prawie rycerskim, jednak w XVIII w. stanowili jedynie grupę uprzywilejowanych chłopów, tak więc w XVIII w. określenie „lemaństwo” oznaczało uprzywilejowane gospodarstwo nie zobowiązane do świadczenia powinności pańszczyźnianych. Obowiązki lemanów były różne w każdym ze starostw i tak w starostwie borzechowskim w 1765 r. jednołanowe lemaństwo w Osiecznej i dwa o tej samej powierzchni w Iwicznie, płaciły kwartę. Lemaństwa te były zbliżone do wydzielonych wolnych sołectw, ale bez uprawnień, które posiadali sołtysi. Termin „leman” nie był w źródłach traktowany konsekwentnie, niektórych z nich można traktować jak wolnych chłopów czynszowych.

Wielkość lemaństw była zróżnicowana (do 7 łanów), jednak przeważały wśród nich gospodarstwa jednołanowe. W 1765 r. w starostwie borzechowskim odnotowano 3 lemanów, podobnie w gniewskim, w skarszewskim jednego. Wszyscy lemani zobowiązani byli do opłacania łanowego, lemaństwa wydzielone opłacały kwartę[23].

Wybrańców możemy także traktować jako wolnych chłopów czynszowych. Ich nadziały ziemi nie przekraczały 2 łanów (starostwo świeckie i nowskie), posiadali oni pełną własność użytkową, nie byli zobowiązani do odrabiania pańszczyzn ani szarawarków. Po zniesieniu obowiązku służby wojskowej (1717 r.) musieli tylko płacić podatek na Regiment Łanowy w wysokości 20-25 zł.

„Gburami” nazywano na całym Pomorzu samodzielnych gospodarczo chłopów, którzy posiadali nadział ziemi nie mniejszy niż 1 łan chełmiński (16, 8 ha), gdyż taka wielkość gospodarstwa była wystarczająca dla utrzymania sprzężaju, który stanowił podstawę niezależności gospodarczej. Jednakże przeważająca liczba tych gospodarstw – „gburstw” występujących w XVIII-wiecznych źródłach miała powierzchnię znacznie przekraczającą 1 łan. Był to także jeden z wyrazów specyfiki gospodarczej Prus Królewskich – istnienie silnych gospodarstw chłopskich, a to na skutek obyczajów spadkowych, które nakazywały zachowywanie w całości gospodarstw i spłatę reszty spadkobierców.

Na podstawie rodzaju powinności świadczonych na rzecz pana feudalnego, gburów można podzielić na dwa rodzaje. Pierwszy z nich, gburzy szarawarkowi, byli chłopami odrabiającymi pańszczyzny sprzężajne tygodniowo lub jutrzynne (wydziałowe). Wymiar pańszczyzny sprzężajnej tygodniowej wynosił 4 dni latem (od 24 kwietnia do 11 listopada) i 3 dni zimą (pozostała część roku). Dla jej wykonywania pan feudalny dawał chłopom tzw. „załogę” czyli zwierzęta pociągowe i niezbędne narzędzia gospodarskie, z obyczajem tym spotykamy się m. in. w dobrach klasztoru pelplińskiego. Pańszczyzna jutrzynna polegała na tym, aby z każdego posiadanego łanu uprawić i sprzątnąć 1 mórg zboża oraz skosić, zgrabić i zwieźć do folwarku 1 mórg łąk (siana), ale występowały odchylenia od tej normy. Ponadto gburzy szarawarkowi oddawali panu feudalnemu kury (najczęściej po 6 z gospodarstwa) i gęsi (po 2), i przy pełnej „załodze” zazwyczaj byli zwolnieni z płacenia czynszu.

Gburzy czynszowi dzielili się na tych, którzy posiadali przywileje wieczyste i długoterminowe oraz posiadających przywileje krótkoterminowe, zazwyczaj trzyletnie, co miało miejsce gdy starosta lub opat widział możliwość powrotu do systemu pańszczyźnianego na lepszych dla siebie warunkach (wyższe czynsze). W pierwszej grupie wyróżniali się emfiteuci, najczęściej posiadające kontrakty dzierżawne długoterminowe a nie wieczyste. Dwór odnosił sporą korzyść z tej formy umowy, ponieważ chłopi je zawierający, oprócz uiszczania ustalonego czynszu byli zobligowani do naprawy budynków, dbania o rowy nawadniające i innych powinności, co zwalniało administrację pańską od czynienia nakładów inwestycyjnych. Nie dotrzymywanie umowy kończyło się jej zerwaniem i usunięciem z zajmowanej ziemi, przypadek taki miał miejsce w starostwie gniewskim w 1765 r. Posiadanie długoterminowego kontraktu (25-40 lat lub wieczystego) gwarantowało chłopom utrzymanie ziemi przez wiele lat i zachęcało ich do inwestycji, które mogły podnieść rentowność ich gospodarki[24].

W królewszczyznach województwa pomorskiego oczynszowanie występowało bardzo szeroko, ponadto było naśladowane przez zamożniejszą szlachtę a nawet mieszczan. Proces ten nasilił się szczególnie w drugiej połowie XVIII w., bowiem do początku tego stulecia nie zdołano naprawić strat spowodowanych przez najazdy szwedzkie z lat 1626-1629 i 1655-1657. W wyniku najazdu Karola X Gustawa w Prusach Królewskich uległo zniszczeniu 11,4% wsi, łączyły się z tym także wysokie straty demograficzne. Wojna północna u progu XVIII w. przyniosła kontrybucje, rabunki i zniszczenia. Ludzi i bydło dziesiątkowały także zarazy i pomory do tego dołączyły klęski naturalne, jak powodzie i susze, w wyniku czego w pierwszych latach drugiego dziesięciolecia XVIII w. kraj był silnie zrujnowany. Wsie straszyły pustkami, pola nie były uprawiane i zarastały chwastami, zaś inwentarz żywy był zdziesiątkowany. Zniszczenia dotknęły wszystkich kategorii dóbr wiejskich, wsi królewskich, szlacheckich i duchownych.

Przechodzenie z gospodarki pańszczyźnianej na czynsz było jedną z prób zaradzenia tej sytuacji. Oczynszowanie było spowodowane także zbiegostwem chłopów lub ich biernym oporem, powodującym spadek jakości i wydajności pracy. Z drugiej strony pan feudalny otrzymywał żywą gotówkę, której by nie mógł uzyskać w inny sposób ze swojej wsi. Wydzierżawiając ziemię folwarczną właściciel wsi otrzymywał w gotówce jednorazowe „wkupne”, które płatne było w dwóch ratach: 11 listopada i 2 lutego. Na podstawie kontraktów z wsi w dobrach ekonomii malborskiej (obejmujących także część powiatu tczewskiego) W. Odyniec ustalił, że wysokość „wkupnego” była zróżnicowana, niekiedy przekraczała całoroczny czynsz z włóki i to prawie trzykrotnie. Wprowadzenie gospodarki czynszowej nie spowodowało wyparcia pańszczyzny, a nawet przyczyniło się do jej zaostrzenia. We wsi Dąbrówka (klucz tczewski ekonomii malborskiej) daninę zbożową zamieniono na pańszczyznę jutrzynną (wydziałową).[25]

Grupa ludności niesamodzielnej gospodarczo była także zróżnicowana wewnętrznie. Zalicza się do niej zagrodników, nazywanych na obszarze Prus Królewskich „ogrodnikami”, chociaż ich zajęcia nie wiązały się z uprawą warzyw; danników, komorników i tzw. „ludzi luźnych”. Ogólnie rzecz biorąc, w grupie tej mieścili się ludzi mało- i bezrolni, silniej związani z gburami niż dworem pańskim. Wśród nich często spotykamy rzemieślników, jednakże nie zalicza się tu młynarzy lub karczmarzy z nadziałami ziemi mniejszymi niż jeden łan.

Zagrodnicy (ogrodnicy) we wsiach bezfolwarkowych mogą być traktowani jako drobni chłopi, posiadali bowiem nadziały ziemi, z których świadczyli określone powinności na rzecz pana i płacili podatki. Działki przez nich użytkowane mogły dochodzić nawet do znacznej wielkości 1 łana, jednakże nie byli oni traktowani jak pełnoprawni mieszkańcy wsi ze względu na mniejszą zamożność oraz z faktu, że nie użytkowali swoich gospodarstw od czasu lokacji wsi. Jeżeli posiadali własny inwentarz pociągowy i bydło rogate, zmuszeni byli do dzierżawienia pastwisk, z czym wiązała się konieczność świadczenia odrobków na rzecz dworu lub chłopów ze wsi. Z tej grupy ludności pochodzili często rzemieślnicy wiejscy, np. kowale i krawcy, w takich wypadkach cała wieś opłacała za nich powinności dworskie i podatki państwowe. Zagrodnicy byli często zadani na opiekę zamożnych gospodarzy (sołtysów, karczmarzy, lemanów i gburów), którzy za zezwoleniem starosty mogli wydzielić dla nich „ogród” ze swojego gospodarstwa. Tę grupę zagrodników można traktować jako czeladź zamożnej ludności wiejskiej. W zależności od tego przez kogo ludzie ci byli podnajmowani do pracy można podzielić ich na ogrodników dworskich, gmińskich i gburskich.

Morgownicy i dannicy byli drobnymi chłopami, poddanymi lub wolnymi osobiście, którzy świadczyli ciężary na rzecz dworu i państwa. Siedzieli oni na roli na korzystnych kontraktach długoterminowych, ale nie posiadali własnego inwentarza żywego, co kwalifikuje ich jako najemną siłę roboczą[26]. Dannicy posiadali zbliżone nadziały ziemi jak zagrodnicy, jednak nie byli zobowiązani do odbywania robocizn, tylko płacili czynsz - daninę[27].

Najuboższą kategorię ludności wiejskiej stanowili chałupnicy oraz komornicy, którzy nie posiadali nawet własnego gospodarstwa (ogrodu). Nazwa tych pierwszych pochodzi od chałupy, w której zamieszkiwali, często była ona ulokowana na skraju wsi, drudzy natomiast siedzieli kątem u zamożniejszych gospodarzy, gdzie zajmowali wydzieloną część izby (komorę). Podstawą ich utrzymania była praca we dworze oraz u gburów najmujących i zatrudniających komorników, za których odpowiadali przed panem feudalnym. Komornikom nie wolno było pracować w innej wsi niż ta, w której zamieszkiwali. Do chałupników zaliczano nie tylko biedotę, ale także ludzi starych, niezdolnych do pracy.

Ludzie luźni są najtrudniej uchwytną w źródłach kategorią ludności wiejskiej. Prawdopodobnie unikano podawanie ich liczby, aby nie narazić się na wydatki związane z opłacaniem pogłównego. Przeważnie przybywali oni na wieś sezonowo na okres pilnych prac polowych. Nie posiadali żadnego zawodu ani stałego miejsca zamieszkania. Znajdowali się wśród nich także rozmaici rozbitkowie życiowi, przestępcy. Mimo że ówczesne ustawodawstwo zwalczało ich, zakazując dawania dachu nad głową i zatrudniania, zarządzenia te nie były przestrzegane z powodu braku rąk do pracy.

Młynarze i karczmarze należeli często do kategorii gburów lub ogrodników, ich pozycję społeczną w obrębie gromady określały posiadane przywileje. Niekiedy jednak nie mieścili się oni w żadnej z tych kategorii i stanowili wyodrębnioną grupę, którą wiązały z całą wsią różnego rodzaju interesy i zależności.

W grupie ludności mało- i bezrolnej znajdowało się o wiele więcej ludności poddańczej niż wśród chłopów samodzielnych gospodarczo[28].

Jak już wspomniano, życie chłopów regulował wilkierz, jeśli chodzi o wsie na prawie chełmińskim, to zazwyczaj wystawiano go dla większego kompleksu dóbr. Dokument ten miał duże znaczenie dla wytwarzania poczucia wspólnoty pomiędzy mieszkańcami. Z terenu Kociewia dysponujemy wilkierzem dla wsi starostwa gniewskiego z 1676 r., jednakże jego postanowienia obowiązywały także w następnym stuleciu.

Tekst wilkierza rozpoczynały formuły przysiąg szołtysa albo przysiężnych oraz przysięga sąsiecka i radzkich. W pierwszej z nich obejmujący urząd przysięgał powołując się na Boga Wszechmogącego, że będzie wypełniał swoje obowiązki sprawiedliwie, nie mając względu na osoby ani na podarunki albo przyjacielstwo żadne się nie oglądając i że dotrzyma wszystkich powierzonych mu tajemnic. Drugą przysięgę składał każdy pełnoprawny członek gminy wiejskiej nazywany tu sąsiadem, obiecując ze według swoich najlepszych możliwości będzie robił to, co całemu gminowi do lepszy poprawy i pożytku być może, ponadto obiecywał że będzie ponosił solidarnie wszystkie wydatki na rzecz wspólnoty, nie ujawni wiejskich tajemnic i będzie posłuszny szołtysowi i starszym wsi.

Zasadniczy tekst wilkierza podzielony został na trzy części. Pierwsza rozpoczynała się od uroczystej formuły o charakterze dewocyjnym, która mówiła o konieczności zachowania wierności Kościołowi katolickiemu. Następnie w kilkudziesięciu punktach zestawiono szereg rozporządzeń i zaleceń, dotyczących m. in. pobożności (odmawianie modlitw, uczęszczanie na nabożeństwa, zachowywanie postów), uiszczania odpowiednich należności plebanowi swemu i inszym sługom kościelnym. Obok rozporządzeń o charakterze porządkowym (utrzymanie obejść i budynków w odpowiednim stanie, ochrona przeciwpożarowa) i regulujących postępowanie w przypadku szkód uczynionych przez zwierzęta gospodarskie. Spotykamy tam również przepisy rzucające nieco światła na ówczesną obyczajowość, życie codzienne, czytamy bowiem: Czarnoksiężnikow, wieszczkow, cyganow, czarownic żaden się niema radzić (...). Wprowadzenie tego zakazu do ustawy wiejskiej świadczy że zasięganie rady u wszelkiej maści wróżbitów musiało być zwyczajem dość rozpowszechnionym, nic dziwnego że był on tępiony, skoro pozostawał w sprzeczności z nauką Kościoła. Znajdujemy tam także zakaz używania kosztownych strojów: Ma się każdy, tak młody jak stary, uważając na stan swój, szat kosztownych wystrzegać, aksamitu, jedwabnych materyj, drogiego sukna, pod utraceniem takiego zakazanego odzienia. Wynika z tego, że szlachta niechętnie patrzała na posiadanie lepszej gatunkowo odzieży przez chłopów kociewskich, uważając, iż jest ona zastrzeżona dla niej samej. Z drugiej strony przypadki naśladownictwa jej zewnętrznego stylu życia przez bogatszych mieszkańców wsi nie należały najwidoczniej do odosobnionych. Dla zapobieżenia bójkom i rozlewowi krwi wprowadzono przepis stanowiący, iż każdy kto przychodzi na piwo do karczmy, ma oddać swoją broń do schowania karczmarzowi. Jeśli tego nie zrobił, broń była konfiskowana[29].

Część druga wilkierza przedstawiała procedurę zwoływania (gajenia) sądu kryminalnego oraz informowała o wysokości opłat związanych z przeprowadzeniem czynności sądowych, a także podawała wysokość kar za drobniejsze przestępstwa. Natomiast trzecia zawierała przepisy porządkowe związane z wypełnianiem powinności wobec pana feudalnego oraz informowała o sankcjach materialnych grożących za ich nieprzestrzeganie[30].

Wilkierz był odczytywany wszystkim mieszkańcom wsi przez sołtysa dwa lub więcej razy do roku, co służyło zaznajomieniu zebranych z jego zaleceniami a także nakłanianiu do ich przestrzegania. Raz w roku, w wigilię św. Jana sołtys wraz z „obywatelami” i ich synami obchodził wspólnie granice wsi, dla lepszego ich zapamiętania oraz sprawdzenia czy nie zostały naruszone przez sąsiadów.

Innym wyrazem istnienia wspólnoty wiejskiej i pewnej jej izolacji od świata zewnętrznego było otoczenie całej wsi płotem oraz zamykanie tak w nocy jak i w dzień wylotów ulic. Na wsiach pomorskich istniała też instytucja wspólnego spichlerza, z którego potrzebujący mógł otrzymywać pożyczki zbożowe. Ponadto istniała tzw. „skrzynka wiejska”, do której sołtys składał pieniądze z kar i grzywien nakładanych na niesfornych mieszkańców, łamiących postanowienia wilkierza, jej zasoby były przeznaczone na potrzeby całej gminy. Wprawdzie źródła nie informują bezpośrednio o występowaniu tego rodzaju instytucji na Kociewiu, ale jest to bardzo prawdopodobne. Świadomość zależności każdego mieszkańca wsi od swoich sąsiadów i konieczność ścisłej z nimi współpracy wypływała także ze specyficznego systemu uprawy roli, jakim była trójpolówka. Polegał on na tym, że grunty wiejskie dzielono na trzy niwy (pola), na jednej z nich uprawiano zboża ozime, na drugiej jare, trzecia ugorowała. Każdy z gospodarzy posiadał swoje nadziały rozrzucone na tych trzech polach, dlatego musiał skrupulatnie przestrzegać takiego zmianowania upraw, jakie obowiązywało jego sąsiadów, gdyż wyłamywanie się z tego systemu narażało współmieszkańców na straty. Poza obrębem pól leżały wspólne pastwiska, trzodę chlewną często wypasano w lasach pańskich[31].

Kres temu tradycyjnemu, a wręcz archaicznemu systemowi gospodarowania przyniosły pruskie reformy zapoczątkowane po klęsce w wojnach napoleońskich, a zakończone ostatecznie dopiero w 1865 r.

Proces reform zapoczątkował edykt z 9 października 1807 r., który zniósł poddaństwo osobiste chłopów i związane z nim powinności (np. opłaty od ludzi osiedlających się po wsiach) oraz najmy przymusowe. Wprowadził on także wolny obrót ziemią i znosił wszelkie ograniczenia rugów chłopskich, utrzymał natomiast własność zwierzchnią pana gruntowego i związane z tym ciężary feudalne. Rok później (27 czerwca 1808 r.) rozporządzenie królewskie przyznało własność ziemi chłopom w dobrach rządowych tzw. domenach, czyli dawnych królewszczyznach i dobrach kościelnych zsekularyzowanych przez rząd pruski, ich powinności zamieniono na renty pieniężne. Chłopi mogli także uzyskać całkowite zwolnienie od świadczeń na rzecz dworu, ale dopiero po zapłaceniu uciążliwego okupu.

Edykt Fryderyka Wilhelma III z 14 września 1811 r. dotyczył regulacji stosunków pomiędzy dziedzicami wsi a chłopami. Był on rezultatem kompromisu pomiędzy zwolennikami reform liberalnych (minister Stein) a konserwatywnymi junkrami pruskimi i powstał w atmosferze obaw przed narastającymi ruchami chłopskimi. Edykt „regulacyjny” dotyczył jedynie dóbr prywatnych i nie nadawał chłopom ziemi na własność, tylko umożliwiał jej nabycie gospodarstwom, które odrabiały pańszczyznę sprzężajną, ale po zapłaceniu pełnego odszkodowania dziedzicowi. Uznano, że chłopi dziedziczni, posiadający „lepsze” prawo do gruntu mieli oddać panu jako odszkodowanie jedną trzecią posiadanej ziemi, zaś chłopi niedziedziczni (dzierżawcy terminowi), mieli oddać nawet połowę ziemi. Przewidziano jednak możliwość spłaty odszkodowań w formie gotówkowej lub renty zbożowej, ewentualnie pieniężnej. Uwłaszczenie mogło nastąpić w ciągu dwóch lat od wydania edyktu na zasadzie ugody obu stron, po tym okresie każda z nich mogła domagać się przeprowadzenia regulacji z urzędu. Jednak po zwycięstwie Prus nad Napoleonem konserwatywne ziemiaństwo wymogło „deklarację” królewską z 1816 r., która znacznie ograniczyła zakres gospodarstw podlegających uwłaszczeniu. Za takie uznano tylko te, które co najmniej od połowy XVIII w. były gospodarstwami samodzielnymi, dostatecznie dużymi, by utrzymać przynajmniej jedną parę zwierząt pociągowych, były wpisane do prowincjonalnych akt katastralnych (stanowiły jednostkę podatkową) i były obsadzone osobnymi gospodarzami chłopskimi lub miały być nimi obsadzone w przypadku opustoszenia. Z regulacji wykluczono szereg kategorii gospodarstw, m. in. takich, które świadczyły panu jedynie robocizny ręczne a nie pańszczyznę sprzężajną.

Deklaracja powyższa obowiązywała aż do 1850 r. Jeżeli regulacja nie dochodziła do skutku na zasadzie dobrowolnej umowy, przeprowadzały ją komisje generalne tworzone dla każdej prowincji. Ustalały one każdorazowo wysokość odszkodowania oraz jego formę. Mogło ono być spłacane przez chłopów jednorazowo w gotówce, części ziemi lub przez dłuższy okres w formie renty pieniężnej czy zbożowej. Razem z regulacją przeprowadzano także separację (podział) gruntów chłopskich i folwarcznych oraz likwidowano wspólnoty gminne i przysługujące chłopom na ziemiach dworskich serwituty[32].

Ostatnią reformę uwłaszczeniową w Prusach podjęto w 1850 r. pod wpływem Wiosny Ludów. Wtedy właśnie ostatecznie zniesiono pańszczyznę i objęto uwłaszczeniem gospodarstwa rolne, które nie spełniały dotychczas kryteriów prawnych umożliwiających ich regulację, z wyjątkiem ziemi dawanej służbie folwarcznej w charakterze części jej uposażenia oraz gospodarstw dzierżawionych krótkoterminowo. Liczne uprawnienia dworu (np. prawo zwierzchnie nad ziemią) zniesiono bez odszkodowania. Uwłaszczenie przeprowadzano na żądanie jednej ze stron do r. 1857, kiedy to ogłoszono przepis nakazujący zgłoszenie do końca 1858 r. wszelkich pretensji związanych ze zniesieniem powinności chłopskich. Ostatecznie proces ten zakończył się w 1865 r.

Uwłaszczenie w zaborze pruskim spowodowało rozwój stosunków kapitalistycznych na wsi poprzez przestawienie gospodarki folwarcznej na nowe sposoby produkcji, co było możliwe m. in. dzięki pozyskaniu środków pieniężnych (odszkodowania chłopskie). Przyczyniło się także do większego zróżnicowania ludności wiejskiej, poprzez powstanie licznej rzeszy ludności bezrolnej, która zasiliła szeregi najemnych pracowników folwarków i proletariatu miejskiego. Nie mniej ważnym skutkiem reform rolnych było „uobywatelnienie” chłopów poprzez przyznanie im wolności osobistej, co z jednej strony przyczyniało się do zwiększenia ich zaufania do aparatu państwowego, z drugiej zaś stworzyło solidne zaplecze ludnościowe na rzecz armii pruskiej[33].

 

Osadnictwo „olęderskie”

 

Inną formą osadnictwa wiejskiego występującą na Kociewiu było osadnictwo na prawie holenderskim, nazywane w Prusach Królewskich osadnictwem „olęderskim”.

W pierwszej połowie XVI w. na fali ruchów reformacyjnych we Wschodniej Fryzji (Holandia) narodził się nowy ruch religijny, którego założycielem był Menno Simons (1496-1591), stworzył on doktrynę, która wyrastała na gruncie istniejącego już ruchu antylurerańskiego i secesji antyzwingiliańskiej. Menonici (biorący swoją nazwę od imienia założyciela ruchu) nie akceptowali zwierzchnictwa Rzymu, uznawali tylko dwa sakramenty – komunię i chrzest dorosłych. Mieli wiele wspólnego z anabaptyzmem, z którego wyrastali, byli trynitarzami, uznawali boskość Chrystusa, ale mieli odmienne poglądy na jego ludzką naturę. W przeciwieństwie do teologów protestanckich Simons akcentował znaczenie wolnej woli człowieka przy jego zbawieniu, ponoszenia odpowiedzialności za własne czyny. Menonici odrzucali stosowanie przemocy, a w konsekwencji służbę wojskową; zgodnie ze słowami Ewangelii nie uznawali też przysiąg.

Z całego ruchu anabaptystycznego najbardziej wyróżniała menonitów idea życia wspólnotowego, nawiązująca do wspólnot pierwszych chrześcijan. Najlepszym sposobem na zaprowadzenie ładu w świecie był według M. Simonsa sakralny charakter gminy oraz oddzielenie jej od sporów i konfliktów społeczno-politycznych. Pełnoprawnym członkiem wspólnoty zostawało się po przyjęciu chrztu. Realizacja wspomnianej idei podobnie jak unikanie służby wojskowej, budziły zawsze największy niepokój władz i w XVIII w. stały się przyczyną kłopotów pruskich menonitów.

Szczytne założenia nie uchroniły ruchu przed rozłamem wewnętrznym, przyczyną którego nie były jednak sprawy dogmatyczne, tylko obyczajowe, m. in. kwestie związane z małżeństwem. Nie rozwiązane spory stały się przyczyną późniejszego rozłamu na gminy flamandzkie, złożone zazwyczaj z zamożnych kupców i rzemieślników z Flandrii i Zachodniej Fryzji, charakteryzujące się większą ortodoksyjnością i purytanizmem oraz gminy fryzyjskie, uboższe i traktowane przez pobratymców z pewnym lekceważeniem ze względu na „grubiaństwo” (prostotę) obyczajów.[34]

Do Prus Królewskich menonici zaczęli napływać w pierwszej połowie XVI w., kiedy to na skutek niepokojów i ruchów społeczno-religijnych w Niderlandach wiele osób uchodziło z ojczyzny ratując głowy i dobytek. Przyczyny ich emigracji były dwojakiej natury, jedną z nich było poszukiwanie kraju, w którym by posiadali wolność praktykowania swojego wyznania, drugą zaś sprawy natury ekonomicznej związane ze zniszczeniami dokonanymi przez wojska hiszpańskie w Niderlandach w XVI w. oraz klęskami głodu, powodziami i epidemią dżumy, które spowodowały ruinę gospodarczą kraju. Na opuszczenie ojczyzny decydowały się osoby stosunkowo zamożne, które stać było na opłacenie podróży morskiej, a także zapłacenie dość wysokiego „wkupnego” przy obejmowaniu nowych gruntów. Skierowanie się uchodźców do Prus Królewskich (oraz Książęcych) spowodowane było między innymi ożywionymi stosunkami handlowymi, które łączyły te prowincje Rzeczypospolitej z Niderlandami.

Imigracja holenderska spotkała się w Polsce z życzliwym przyjęciem, ponieważ feudałowie dążyli do powiększenia swoich dochodów poprzez zwiększanie areału uprawnego drogą osuszania terenów podmokłych, zasiedlania pustek, nieużytków i trzebienia lasów a także intensywniejszego wykorzystania pastwisk i ugorów. Próby zasiedlenia Żuław Gdańskich przez ludność rodzimą w drugiej połowie XV w. skończyły się niepowodzeniem. Natomiast zasiedlenie tych terenów ludnością holenderską począwszy od lat trzydziestych następnego stulecia zakończyło się sukcesem, gdyż dysponowała ona wyższą techniką rolną, ponadto posiadała umiejętność osuszania terenów podmokłych za pomocą złożonego systemu rowów odwadniających oraz tam i grobli. Ten przykład zachęcił tenutariuszy królewszczyzn, administratorów dóbr kościelnych oraz miasta i szlachtę do sprowadzania Holendrów w celu zagospodarowywania dalszych pustek i nieużytków[35].

Na terenie późniejszego Kociewia menonici pojawili się w dobrach starostów gniewskich, którzy osadzili ich we wsi Gronowo oraz oddali im w użytkowanie kilka pastwisk ale już na lewym brzegu Wisły (poza Kociewiem)[36]. Widzimy ich również we wsiach Knybawa i Pomyje w powiecie tczewskim[37]. Holendrzy osiedli także w starostwie osieckim i międzyłęskim we wsiach Walichnowy, Międzyłęż Stary i Stare Olendry. Największe ich skupisko powstało w Dolinie Sartawicko-Nowskiej na terenie starostw nowskiego, grudziądzkiego i świeckiego, były to osady: Tryl i Nowy Tryl, Mątawy (największa wieś menonicka w dolinie Wisły, założona w 1568 r.; gmina fryzyjska), Mały Komórsk, Wielkie Zajączkowo, Małe Zajączkowo, Osiek, Wielki Lubień, Mały Lubień, Dragacz, Ostrowite, Dolna Grupa, Górna Grupa, Bratwin, Dziewięć Włók, Stwolno i Stwolenko, Sartawice oraz Jeziorki (założone w 1727 r. już poza doliną Wisły przez olędrów z Przechówka). Dalej na południe od Świecia były to miejscowości Poledno i Dworzysko, Przechówko, Szczuce, Niemiecki Konopat, Kosowo, Krostkowo oraz Soponin i Soponinek. Na tym obszarze przejściowo menonici uzyskali także grunty we wsiach: Bzowo, Fletnowo, Mniszek, Sartawice Dolne i Czaple. Najwcześniej zasiedloną wsią w Dolinie Sartawicko-Nowskiej była jednak miejscowość Michale (przed 1565 r.) leżąca w dobrach szlacheckich w powiecie świeckim[38].

W pierwszym okresie osadnictwa na prawie holenderskim większość miejscowości tego typu zakładano na gruntach nizinnych i podmokłych, później jednak, zwłaszcza po zniszczeniach z okresu wojen szwedzkich, zaczęto je lokować na gruntach pustych i zaniedbanych. Chociaż pierwotnie termin „holender” czy „olęder” oznaczał także narodowość, w okresie późniejszym (XVII-XVIII w.) zmienił swój zakres oznaczając przede wszystkim człowieka wolnego, dzierżawiącego na prawie emfiteutycznym grunty podmokłe, nizinne i karczowiska. Wśród kolonistów na prawie holenderskim spotykamy później także Niemców i Polaków, z drugiej strony część etnicznych Holendrów uległa germanizacji, nie można jednak rozciągać tego zjawiska na całą zbiorowość i utożsamiać menonitów z Niemcami, jak czyniła to starsza literatura niemiecka[39].

Organizację gmin olęderskich możemy poznać dzięki zachowanym przywilejom osadniczym, czyli tzw. kontraktom. W Prusach Królewskich sporządzano je zazwyczaj w języku łacińskim lub niemieckim, chociaż spotykamy też dokumenty polskojęzyczne. Kontrakt osadniczy wydawany przez pana feudalnego gminie olęderskiej był formalnie aktem jednostronnym, ale w rzeczywistości była to umowa dwustronna – pana z osadnikami. Przywilej taki był bowiem wystawiany dopiero po wcześniejszym ustaleniu warunków przez pana i grupę osadników lub ich reprezentanta, jeśli lokowano nową osadę lub zorganizowaną gminę olęderską (ewentualnie jej zastępcę) w przypadku odnawiania kontraktu.

Kontrakty osadnicze regulowały i określały szereg spraw wchodzących w zakres prawa publicznego i prywatnego. Ich podstawowym zadaniem było sprecyzowanie stosunku osadników do pana i gruntu, wzajemnych praw i obowiązków, przede wszystkim zaś zagwarantowanie olędrom wolności osobistej oraz prawa do samorządu i sądownictwa gminnego. Karola Ciesielska ustaliła, że kontrakty te dotyczyły w większości następujących kwestii: zależności prawnej olędrów od pana; zakresu pańskiej władzy sądowniczej; zależności gruntowej osadników; praw rzeczowych, tj. okresu dzierżawy, praw użytkowych i wolności handlu; powinności dworskich (czynszów i robocizn); przymusu propinacyjnego i przymusu mielenia zboża w młynie pańskim; serwitutów rybnych, pastwiskowych i leśnych; samorządu gminnego; sądownictwa; szkolnictwa; prawa spadkowego; opieki nad sierotami; stosunku do Kościoła katolickiego i powinności kościelnych oraz powinności publicznych.

Olędrzy byli ludźmi osobiście wolnymi, ich zależność od pana feudalnego sprowadzała się do zależności sądowej. Pański sąd patrymonialny w pierwszej instancji rozsądzał cięższe przestępstwa, wyjęte spod jurysdykcji gminnej, w drugiej zaś rozpatrywał apelacje od wyroków sądu sołtysiego. Prawdopodobnie z tytułu sprawowania zwierzchności sądowniczej nad osadnikami pan nie pobierał żadnych opłat, inaczej niż w przypadku wsi na prawie chełmińskim.

Forma zależności gruntowej łącząca osadników holenderskich z panem feudalnym była o wiele korzystniejsza niż miało to miejsce w przypadku chłopów pańszczyźnianych. Olędrzy związani byli z ziemią pańską tylko umową dzierżawną i to nadzwyczaj korzystną, bo długoterminową. Najchętniej zawierano umowy na okres 30-60 lat, chociaż już w drugiej połowie XVII i w XVIII w. pojawiły się umowy na zasadzie dzierżawy wieczystej. Zakres praw osadników do dzierżawionej ziemi był bardzo szeroki, natomiast prawa pana do ziemi w okresie trwania umowy ograniczały się jedynie do pobierania ustalonych wcześniej świadczeń.

Przy zawieraniu kontraktu i przejmowanie gruntów w użytkowanie osadnicy płacili feudałowi „wkupne” (gottespfenik), którego wysokość była znaczna, ponieważ przeciętnie stanowiła 1/10 czynszu ustalonego na cały okres dzierżawy. W Prusach Królewskich osadnicy musieli płacić „wkupne” przy każdorazowym odnawianiu kontraktu z feudałem, inaczej niż np. w Wielkopolsce, gdzie opłatę tę uiszczało się jednorazowo, przy obejmowaniu gruntu w wieczyste posiadanie.

Za zgodą macierzystej gminy i pana olęder mógł w każdej chwili sprzedać swoje gospodarstwo osobom trzecim. Pan był zwykle zainteresowany tylko tym by przy ewentualnych zmianach nie ucierpiał wysokość przysługującego mu czynszu. Osadnicy dysponowali także prawie nieskrępowaną wolnością opuszczania gruntu i sprzedaży zabudowań lub ich rozebrania. W chwili wygaśnięcia kontraktu lub sprzedaży gospodarstwa osobom trzecim otrzymywali zwrot poniesionych kosztów, a także zapłatę za poczynione prace wodno-melioracyjne i utrzymywanie w należytym porządku rowów, wałów i śluz. Osady olęderskie posiadały również prawo do nieskrępowanej sprzedaży własnych płodów rolnych i bydła.

We wsiach, które były lokowane całkowicie na nowo koloniści otrzymywali od roku do siedmiu lat wolnizny, co miało im ułatwić zagospodarowanie się. Także w przypadku zniszczenia osady na skutek działań wojennych lub klęsk elementarnych na pewien czas zwalniano mieszkańców od czynszów.

Powinności osadników wobec pana ograniczały się praktycznie do płacenia czynszów, ich przeciętna wysokość była zróżnicowana, podawana w różnych jednostkach monetarnych i obliczana na podstawie zróżnicowanych miar gruntu. Olędrzy z Prus Królewskich z reguły płacili wyższe czynsze niż osadnicy w Koronie, co wiązało się z lepszą dochodowością ziem pruskich, a także z tym, że nie byli oni pociągani do posług i robót dworskich. Czynsze w naturaliach były bardzo rzadko praktykowane na terenie prowincji. Obowiązek uiszczania czynszów spoczywał na całej gminie, która w razie niewypłacalności któregoś z osadników musiała uiścić za niego opłatę w pełnej wysokości, określonej w kontrakcie. Sprzyjało to także kształtowaniu się poczucia solidarności w stosunku do współmieszkańców gminy oraz wytwarzało poczucie odrębności od innych osad.

Mieli natomiast olędrzy obowiązek budowy oraz konserwacji wałów, tam ochronnych, grobli i mostów. Większość osad obowiązywał przymus propinacyjny, natomiast zezwalano osadnikom na ważenie piwa w czasie żniw na własny użytek. Poza tym okresem wolno było sprowadzać piwo z zewnątrz za zgodą pana z okazji uroczystości rodzinnych, jak wesela, chrzty i pogrzeby. Jednak niektóre z osad w Prusach Królewskich posiadały całkowitą swobodę warzenia piwa oraz kupowania go na zewnątrz, gdzie tylko zechcą. Przymus mielenia zboża w młynie pańskim także nie dotyczył wszystkich osadników i tak olędrzy z Zajączkowa i Mątaw w Dolinie Sartawicko-Nowskiej mogli cieszyć się swobodą w tym zakresie, dopóki dzierżawca jednej z tych wsi nie pobuduje własnego młyna.

Olędrzy posiadali także prawo połowu ryb, z reguły w wodach położonych w granicach osady i na własny użytek. Niekiedy występowały serwituty rybne, jak w przypadku, gdy zezwalano osadnikom na połów ryb w wydzielonym obszarze Wisły. Z serwitutami pastwiskowymi na terenie Prus Królewskich się nie spotykamy, natomiast częste były przypadki dzierżawienia przez osady olęderskie lub pojedynczych kolonistów całych pastwisk. Tylko nieliczne wsie posiadały prawo polowania. Prawdopodobnie menonici z Prus Królewskich nie mieli prawa do korzystania z lasów pańskich, choć kwestia ta nie jest dostatecznie rozpoznana.

Wewnątrz osady koloniści rządzili się „prawem holenderskim”, które według niektórych badaczy było odmianą prawa chełmińskiego. Wszyscy mieszkańcy wsi byli sobie równi. Urząd sołtysa nie był dziedziczny, nie zależał też od nominacji pańskiej, lecz pochodził z wyboru dokonywanego przez wszystkich mieszkańców osady. W podobny sposób obierano ławników. Zazwyczaj wybory odbywały się co roku, chociaż w niektórych osadach kadencja sołtysa trwała dwa lub trzy lata. Jak wspomniano wyżej, sołtys i ławnicy zajmowali się sądzeniem drobniejszych przestępstw, zaś przestępstwa kryminalne i apelacje od wyroków znajdowały się w gestii pana feudalnego. Organizację samorządu i zakres jego działalności regulowały szczegółowo wilkierze wystawiane osobno dla każdej osady.

Majątek zmarłego osadnika dziedziczyli jego potomkowie, jednak w przypadku ich braku przypadał on nie gminie tylko panu. Opiekę nad sierotami i ich dobytkiem sprawowali krewni lub opiekunowie, którzy mieli dbać nie tylko o ich dobro i pomnażanie pozostawionego majątku, ale także o to by czynsz należny panu był uiszczany w niezmienionej wysokości i odpowiednim czasie.

Większość kontraktów osadniczych z Prus Królewskich nie zawiera wzmianek na dotyczących stosunku do Kościoła katolickiego. Jednak z innych źródeł wiadomo, że olędrzy płacili na jego rzecz dziesięcinę, tacę oraz inne świadczenia i to niezależnie od swojego wyznania[40].

Występowały duże różnice w systemie uprawy ziemi we wsiach na prawie chełmińskim gdzie dominowała trójpolówka a wsiami olęderskimi, gdzie każdy osadnik otrzymywał pole w jednym kawałku w postaci długiej wstęgi. Domy były usadowione u końca tych wstęg, zaś ulica była do nich prostopadła. Wieś miała więc zabudowę stosunkowo zwartą. Przeciętne gospodarstwo olęderskie w Dolinie Sartawicko-Nowskiej miało prawdopodobnie 2 włóki chełmińskie, tak więc od chwili lokacji powstawały silne i samodzielne gospodarstwa. Znaczna była szerokość poszczególnych parcel, np. przy 30 ha i 2,5 km długości jej szerokość wynosiła ok. 120 m, było więc dużo miejsca na postawienie zabudowań mieszkalnych, gospodarczych i przydomowy ogród.

Sposób rozplanowania gospodarstwa został przeniesiony z Holandii. Mianowicie budowano jeden duży dom chłopski, który mieścił pod wspólnym dachem wszystkie budynki, także gospodarcze. Zazwyczaj z przodu takiego budynku znajdowała się mała przybudówka mieszkalna, niekiedy piętrowa, będąca mieszkaniem rodziców, którzy za życia przekazali gospodarstwo dzieciom, zaś sami zapewnili sobie tzw. dożywocie. Dalej następował właściwy dom mieszkalny złożony z kilku pokoi, czasami był on piętrowy lub mieścił pod wysokim dachem pokoiki mansardowe. Kolejną część stanowiła stajnia z oborą i chlewnią, za nimi znajdowała się stodoła będąca zakończeniem budynku. Pomiędzy stodołą a stajnią dość często dobudowywano do frontu osobne skrzydło, prostopadłe do całego budynku, w którym składowano siano, słomę i pasze.

Aby ochronić domostwa przed wiosennymi roztopami i powodziami stawiano zabudowania na wzniesieniach, a w przypadku ich braku sypano sztuczne pagórki. Nie były one jednak na tyle wysokie żeby uchronić zabudowania w czasie wielkiej powodzi. Jednakże wylewy i powodzie były wpisane w filozofię życiową menonitów. Górne partie budynków przewidziane były jako schronienie dla ludzi i inwentarza, już zawczasu umieszczano tam zapasy paszy i żywności. W czasie wiosennych roztopów Wisła zalewała dolne partie budynków, ale były one właściwie puste gdyż zawczasu uprzątano z nich wszystkie sprzęty. Straty czynione przez wodę traktowano jako rzecz niejako naturalną. Wiosenne wylewy miały także dobroczynny wpływ, gdyż namuły wiślane, które osiadały na polach podnosiły żyzność gleby. Ponieważ w dolnym biegu Wisła ma dość duży spadek wynoszący ok. 1 m na długości 5 km, wody rzeki nie zalegały zbyt długo na polach[41].

Rozbiory Polski przyniosły diametralną odmianę sytuacji prawnej społeczności menonickiej w Prusach Królewskich. W 1772 r. liczyła ona zaledwie 13 051 osób gospodarujących na 2 038 włókach. W mentalności menonickiej władca Prus Fryderyk II był naturalnym sukcesorem królów polskich, zaś wcielenie prowincji do jego monarchii stanowiło logiczne zastąpienie jednego władcy drugim. Liczyli oni na to, że tak jak z polskimi monarchami będą mogli wynegocjować potwierdzenie dotychczasowego stanu prawnego. Najbardziej żywotnymi problemami dla gmin menonickich stały się następujące kwestie: uregulowanie negatywnego stosunku do służby wojskowej, określenie rodzaju i wysokości ewentualnych obciążeń fiskalnych wobec miejscowych katolików i luteran oraz sprawa wolnego obrotu ziemią rolną.

Władze państwowe niższego szczebla uzależniały swoje decyzje dotyczące wspólnot menonickich od zgody kolejnych monarchów pruskich, menonici zaś uzyskiwali od nich jedynie drobne ustępstwa, które nie niwelowały przerażającego dla nich zagrożenia służbą wojskową. Ponadto w 1774 r. zostali obłożeni podatkiem ochronnym w wysokości 5 tys. talarów rocznie, który władze przeznaczyły na budowę i utrzymanie szkoły kadetów dla polskiej młodzieży w Chełmnie. Prócz tego wprowadzono uciążliwe ograniczenia w wolnym obrocie ziemią rolną, dążąc do utrzymania na stałym poziomie powierzchni gruntów, których właściciele byli zwolnieni od służby wojskowej. Te i inne niedogodności, sprowadzające się do ciągłego poczucia niepewności, braku stabilizacji prawnej, spowodowały że menonici zaczęli korzystać z nadarzającej się wówczas możliwości emigracji do Rosji, która w drugiej połowie XVIII w. opanowała ostatecznie terytoria położone na wybrzeżach czarnomorskich na południowej Ukrainie. Menonici wynegocjowali korzystne dla siebie warunki, zostali nawet przyjęci na osobistej audiencji przez carycę Katarzynę II i już na wiosnę 1788 r. pierwsza grupa osadników wyjechała do nowej ojczyzny. Droga emigrantów wiodła lądem przez Białystok lub morzem przez Królewiec i Rygę, potem dalej lądem na południe Rosji. Determinacja menonitów musiała być wielka, skoro nie zniechęciły ich szykany władz pruskich, wysokie koszta podróży, a nawet działania wojenne na terenie Rosji. Ów ruch emigracyjny trwał do przełomu wieków XVIII/XIX, a jego rezultatem był spadek demograficzny populacji menonickiej w całych Prusach Zachodnich, która w 1779 r. liczyła 11 131 dusz, a więc mniej niż w r. 1772. Areał ziemi w posiadaniu tej społeczności utrzymał się na poziomie ok. 2100 włók. W emigracji do Rosji obok menonitów z Żuław największy udział mieli ich współwyznawcy z okolic Świecia na południowym Kociewiu. Kresem istnienia wspólnot menonickich tak w Polsce jak i w południowej Rosji była druga wojna światowa[42].

 

Żydzi na Kociewiu

 

Z katastru fryderycjańskiego z lat 1772/1773 wynika że na obszarze Prus Królewskich (bez Gdańska i Torunia) zamieszkiwało 3062 Żydów, z czego 2048 na Pomorzu Gdańskim, stanowili więc oni zaledwie 1% ludności całej prowincji, co było liczbą bardzo niewielką w porównaniu z innymi ziemiami polskimi. Ta struktura była rezultatem polityki wyznaniowej Zakonu krzyżackiego wobec ludności żydowskiej w Prusach, który realizując ideę krucjat nie tolerował innych wyznań. Żydzi nie mieli prawa do osiedlania się na terenie państwa zakonnego, mogli natomiast przebywać na jego terytorium za uzyskaniem specjalnego pozwolenia (glejtu). Opłaty uzyskane za wystawienie owych dokumentów stanowiły dla Zakonu niemałe źródło dochodu. Z powyższego wynika, że motywacja religijna była jedynie argumentem pobocznym, zaś kontrolowanie liczby kupców żydowskich w Prusach stanowiło element ochrony przed konkurencją gospodarczą. Tezę tę poświadcza fakt, że Żydzi, którzy przyjęli chrześcijaństwo cieszyli się opieką wielkich mistrzów.

Po zakończeniu wojny trzynastoletniej utrzymano w Prusach Królewskich ograniczenia antyżydowskie, aczkolwiek nie na wiele się one zdawały, skoro sejmiki prowincjonalne w XVI w. podejmowały co pewien czas uchwały dotyczące kupców żydowskich, najwyraźniej trudne do wyegzekwowania. Żydowski handel docierał nie tylko do wielkich miast, ale także miasteczek i wsi. Prawdopodobnie w XVII w. w prowincji musiała osiąść spora grupa Żydów, ponieważ właśnie wówczas sejmiki po raz kolejny przypominały o przepisach ich nietolerowania i zakazie wydawania pozwoleń na budowę synagog. W dużych miastach Prus Królewskich Żydzi spotykali się z przejawami wrogości, narastającymi od pierwszej połowy XVIII w., wówczas także pojawiały się przeciwko nim argumenty natury religijnej, choć przyczyną niepokojów były obawy przed żydowską konkurencją gospodarczą artykułowane najczęściej przez grupę drobnych kupców i rzemieślników.

O wiele korzystniejsze możliwości osadnictwa mieli Żydzi w posiadłościach kościelnych, szlacheckich i królewskich. Spotykamy ich między innymi na przedmieściu Gdańska Chmielniki, należącym do opatów klasztoru pelplińskiego. Żydzi musieli także przebywać na terenie kociewskich włości tego klasztoru, skoro w 1745 r. sołtys z Nowej Cerkwi (wieś parafialna) prowadził z nimi interesy, podobnie jak sołtys z pobliskich Kulic w r. 1768. Nie wiadomo czy na terenie dóbr klasztoru cystersów w Pelplinie nie obowiązywały zakazy handlu z Żydami, jakie nakładali na ludność chłopską starostowie w dobrach królewskich (np. Ignacy Przebendowski dla starostwa mirachowskiego 1767 r.), czy też były one nagminnie łamane. Wydaje się jednak, że opaci pelplińscy czerpali korzyści materialne z tolerowania kupców żydowskich na terenie swoich włości, stąd bardziej zrozumiałe staje się ich stanowisko.

W podobny sposób jak opaci pelplińscy postępowała szlachta i starostowie. W 1772 r. w dobrach szlacheckich powiatu tczewskiego odnotowano 320 Żydów, w powiecie nowskim było ich 57, natomiast w powiecie świeckim 145, z czego także zdecydowana większość przypadała na dobra szlacheckie (119 osób). Na całym Pomorzu Gdańskim znajdowały się zaledwie cztery synagogi wiejskie, z czego trzy na Kociewiu: w Kolinczu (pow. tczewski), Bukowcu (pow. świecki) i Kulmadze (pow. nowski). W szlacheckiej wsi Kolincz należącej do Władysława Bystrama na ogólną liczbę 313 mieszkańców, zdecydowana większość, bo aż 232 osoby, była Żydami[43].

Bezpośrednio po pierwszym rozbiorze sytuacja prawna Żydów nie uległa zasadniczej zmianie. Fryderyk II traktował tę kategorię ludności instrumentalnie widząc w niej środek do osłabienia gospodarczego Gdańska i innych miast pruskich. Nie zamierzał natomiast tolerować na wsi Żydów trudniących się handlem. Najbiedniejsi z nich, dysponujący majątkiem poniżej 100 talarów i nie posiadający stałego miejsca zamieszkania mieli opuścić kraj, na miejscu mogli natomiast pozostać ci, którzy rozporządzali kapitałem w wysokości co najmniej 1000 talarów. Proces emancypacji Żydów w zaborze pruskim był zjawiskiem długotrwałym. Jego początki związane były z klęską Prus w wojnach napoleońskich i reformami prawno-ustrojowymi państwa, zwłaszcza zaś reformą ustroju miejskiego, kiedy to pozwolono Żydom na osiedlanie się na stałe w miastach Prus Zachodnich.

Najbardziej prężnie na Kociewiu rozwijała się społeczność żydowska w Starogardzie Gdańskim, będąca kontynuacją wspólnoty z pobliskiego Kolincza, która na skutek zarządzeń władz pruskich została zmuszona do opuszczenia wsi. Jeszcze w 1772 r. nie mieszkał w tym mieście ani jeden wyznawca religii mojżeszowej, natomiast w r. 1817 było tam 451 obywateli żydowskich. Wiadomo że już w 1815 r. dysponowali oni własnym domem modlitwy. Do r. 1846 liczba Żydów w Starogardzie wzrastała średnio o 1,5% rocznie, by osiągnąć liczbę 687 osób, co stanowiło 17,7% ogółu ludności. W późniejszym okresie tempo wzrostu ludności żydowskiej osłabło, w sposób znaczny zmniejszył się także jej udział procentowy wśród mieszkańców miasta. Wiązało się to z odpływem uboższej ludności żydowskiej na Zachód po Wiośnie Ludów oraz ilościowym wzrostem ludności ewangelickiej, zaś w późniejszym okresie ludności katolickiej. Większość członków gminy żydowskiej zajmowała się handlem, od drugiej połowy XIX w. znaczącą rolę odgrywali przemysłowcy. Najbardziej znaną i zasłużoną dla rozwoju miasta była rodzina kupca Izaaka Goldfarba.

Na Kociewiu istniały także gminy żydowskie w Gniewie, Skarszewach i Tczewie, jednak nie dorównywały one potencjałem ludnościowym i ekonomicznym wspólnocie starogardzkiej. Na przełomie XIX/XX w. w związku ze wzmożoną migracją, a w późniejszym okresie także emigracją, nastąpiło silne osłabienie tych wspólnot, do nieomal całkowitego zaniku społeczności żydowskiej w Gniewie włącznie. W tym ostatnim przypadku duże znaczenie odegrał także fakt peryferyjnego położenia miasta w stosunku do szlaku kolejowego z północy na południe[44].

Proces emancypacji ludności żydowskiej w państwie pruskim dobiegł końca po powstaniu Zjednoczonego Cesarstwa Niemieckiego na mocy ustawy z 22 kwietnia 1871 r., która regulowała ostatecznie nie rozwiązane dotąd kwestie[45]. Większość Żydów na Kociewiu uległa w ciągu XIX w. kulturowej i językowej asymilacji z dominującą (a przez to atrakcyjniejszą) społecznością niemiecką, czego wyrazem stała się m. in. wzmożona emigracja z Pomorza po roku 1920[46].

 

 

Stosunki etniczne na Kociewiu

 

Podejmując próbę charakteryzacji stosunków etnicznych na Kociewiu, musimy wziąć pod uwagę pewne ograniczenia formalne, których istnienie zasygnalizował Cezary Obracht-Prondzyński w artykule na temat wielokulturowości Pomorza. Przede wszystkim należy uświadomić sobie fakt, że dochodzenie do samoświadomości etnicznej, a tym bardziej narodowej, jest procesem rozciągniętym w czasie, niejednorodnym i skomplikowanym. Często popełnianym błędem jest postrzeganie stosunków etnicznych w minionych wiekach poprzez pryzmat ostatnich kilkudziesięciu lat, kiedy to ostatecznie zatriumfował nacjonalizm. Dawniejsza historiografia polska i niemiecka nadawała stosunkom etnicznym charakter priorytetowy, akcentując przede wszystkim różnice językowe i narodowościowe, traktując pobocznie kwestie wyznaniowe, ustrojowe i gospodarcze, które niegdyś w sposób o wiele bardziej istotny niż obecnie określały życie jednostki i grup społecznych. Prondzyński zwrócił uwagę na fakt, że tożsamość etniczna na terenie pogranicza, jakim było niegdyś Pomorze, jest wielostopniowa. Niektóre grupy ludności posiadają obecnie podwójną identyfikację etniczną, co jest wskazówką że podobnie mogło być w przeszłości. Ponadto postawy narodowościowe na pograniczu są zmienne w czasie, niejednokrotnie pojedyncze jednostki bądź całe grupy (w dłuższym przedziale czasowym) dokonywały konwersji narodowej. Antropolog Marek Śliwiński stwierdził, iż powstawaniu świadomości narodowościowej można przeciwstawić świadomość pogranicza. Dlatego na pograniczu narodowościowym zasadą a nie wyjątkiem jest wychowanie w świecie wielojęzykowym.

Na Pomorzu od czasów krzyżackich aż po II połowę XIX w. mieliśmy do czynienia z sytuacją pluralizmu kulturowego, czyli współistnieniem i przemieszaniem w jednym społeczeństwie różnych kultur przy ich względnej równowadze. Kres tej sytuacji położyła ideologia nacjonalizmu wielkoniemieckiego. Umownie można przyjąć że od 1848 r. na Pomorzu następuje kres pluralizmu narodowościowego i przejście do fazy ostrego konfliktu etnicznego, który zakończyła ostatecznie dopiero II wojna światowa.

Dla ustalenia narodowości danej jednostki na terytorium pogranicznym nie wystarczy wnioskowanie tylko z jednego czynnika. Kryteria używanego języka, brzmienia nazwiska, pochodzenia czy wyznania mogą być zwodnicze jeśli traktować je w oderwaniu od pozostałych. Ponadto należy brać pod uwagę kryterium obyczajowości (obrzędy, zwyczaje) i zróżnicowania cywilizacyjnego (np. układy urbanistyczne). Dopiero połączenie tych wszystkich elementów pozwoli w przyszłości na wyczerpujące opracowanie mapy etnicznej całego Pomorza[47].

Obraz stosunków etnicznych na Kociewiu był rezultatem wielowiekowych procesów demograficznych i osadniczych. Pierwotnie Pomorze Gdańskie zamieszkiwały rodzime plemiona pomorskie, które przynajmniej częściowo można utożsamiać z przodkami dzisiejszych Kaszubów, natomiast południowa część regionu (okolice Świecia) zasiedlona była przez plemiona pokrewne Kujawianom. Przesłanki pośrednie pozwalają wnioskować że przyłączenie prowincji do państwa piastowskiego w X w. spowodowało w jej południowych rejonach osadnictwo rycerstwa oraz ludności chłopskiej z Wielkopolski i Kujaw, chociaż największy jej napływ w średniowieczu przypadł prawdopodobnie pod koniec XIII w. Natomiast od początku tego stulecia zaczęli docierać na Pomorze Gdańskie osadnicy z terenów Rzeszy Niemieckiej. Po roku 1309 r. znacznie wzrosła liczba przybyszów ze Śląska, Miśni, okolic Halle oraz Westfalii i miast hanzeatyckich. Nowi osadnicy zdecydowanie dominowali nad ludnością miejscową w miastach. Osadnictwo wiejskie nie jest w pełni rozpoznane, ale wiadomo że miało ono znaczny rozmiar na terenach późniejszego Kociewia, w okolicach Tczewa, Gniewu i Nowego. Kolejna istotna zmiana stosunków osadniczych na całym Pomorzu w tym i jego południowej „kociewskiej” części, miała miejsce po wojnie trzynastoletniej (1454-1466). W drugiej połowie XV w. nastąpił początek nowego osadnictwa, które przyczyniło się do odbudowy potencjału demograficznego Prus Królewskich już w następnym stuleciu. Na tereny późniejszego Kociewia napłynęła wówczas szlachta i prawdopodobnie także ludność chłopska z ziemi dobrzyńskiej, Kujaw i Mazowsza. Proces ten miał charakter masowy i przyczynił się do zmiany stosunków etnicznych na Pomorzu, a jego przebiegu można się dziś domyślać na podstawie rozmieszczenia współczesnych dialektów polskich na Pomorzu. Na Kociewiu, w części Borów Tucholskich i w ziemi chełmińskiej dominują dialekty mazowieckie, są one jednak na tyle odrębne, że napływ osadników w te rejony musiał nastąpić kilka stuleci wcześniej, co pozwoliło na wykształcenie się różnic. Duże znaczenie w XVI w. odgrywała także kolonizacja wewnętrzna na obszarze Prus Królewskich. O osadnictwie olęderskim i na prawie olęderskim była już mowa. Podobny charakter miało osadnictwo tzw. pomorynków (przybyszów z Pomorza Zachodniego) występujące na Pomorzu Gdańskim od drugiej połowy XVI w. Na początku następnego stulecia dotarli oni także na ziemie kociewskie, m. in. w okolice Skarszew, a w latach trzydziestych tego stulecia siedzieli także w południowej części Kociewia, nad Wisłą w okolicach Nowego i Świecia. Ten typ osadnictwa nie jest jeszcze dobrze zbadany. Wojny ze Szwecją w XVII w. przyniosły zahamowanie procesów osadniczych na terenie Prus Królewskich, pewne ożywienie w tej dziedzinie daje się zaobserwować dopiero od lat dwudziestych XVIII w. w związku z odbudową gospodarczą prowincji[48].

Na podstawie danych pośrednich zawartych w katastrze fryderycjańskim z lat 1772/1773 Georg Dabinnus podjął próbę ustalenia stosunków narodowościowych w Prusach Królewskich w momencie przejścia prowincji pod władzę pruską, jednakże zastosowane przez niego metody badawcze miały głównie na celu wykazanie liczebnej przewagi żywiołu niemieckiego nad ludnością polską, stąd otrzymane wyniki nie spotkały się z uznaniem nauki polskiej. Jednym z poważniejszych zarzutów jest rozbicie ludności słowiańskiej na Pomorzu Gdańskim na dwie kategorie – Polaków i Kaszubów, co mogłoby mieć sens na terytorium etnicznie kaszubskim, ale Dabinnus widział także Kaszubów tam gdzie ich nie było, między innymi na obszarze Kociewia w tym i najbardziej wysuniętej na południe części regionu. Można ten mankament tłumaczyć nieznajomością realiów pomorskich, jednak bardziej prawdopodobna wydaje się chęć „optycznego” zaniżenia ludności polskiej na Pomorzu, choćby z uwagi na fakt, że ten sam autor do ludności niemieckiej zaliczył menonitów, co nie miało uzasadnienia merytorycznego. Ustalając narodowość danej osoby Dabinnus opierał się często na tak zawodnym kryterium jak brzmienie nazwiska[49].

Mając na uwadze powyższe zastrzeżenia należy stwierdzić, że w 1772 r. ogólna liczba mieszkańców powiatu tczewskiego (z wyłączeniem starostwa kościerskiego) wyniosła 29,866 osób, z czego 9,918 stanowili Niemcy, 15,420 Polacy („Polacy” 10,809 plus „Kaszubi” 4,611), 320 osób Żydzi osiedli w dobrach szlacheckich, zaś sporą liczbę bo aż 4208 osoby o nieokreślonej bądź trudnej do ustalenia przynależności narodowej[50].

W powiecie nowskim (z wyłączeniem starostwa grudziądzkiego) liczba ludności we wszystkich kategoriach dóbr wiejskich mieszkało w sumie 11,899 osób, z czego Niemcy stanowili 3,823 osób, Polacy 7,853 (6,159 plus 1,694), Żydzi zaledwie 57, zaś do kategorii nieokreślonych zaliczono 165 osób[51].

Powiat świecki zamieszkiwało w tym samym okresie 16,740 osób, z czego 9,075 była Niemcami, 7,278 Polakami (5,659 plus 1,619), społeczność żydowska liczyła 145 głów, zaś osoby niewiadomej przynależności etnicznej - 242[52].

Przytoczone dane liczbowe należy traktować z ostrożnością, pozwalają one jednak na uzyskanie przybliżonej orientacji w złożonych stosunkach etnicznych w powiatach „kociewskich” Prus Królewskich w momencie ich przejścia pod władzę pruską. Na tej podstawie możemy stwierdzić, że na większości obszarów wiejskich na Kociewiu ludność polska miała znaczną przewagę liczebną, wyjątkiem był powiat świecki, gdzie górowali Niemcy. Ludność żydowska została omówiona powyżej, zastanawia natomiast spora grupa „nieokreślonych”. Na pewno część z nich stanowili członkowie dwóch największych nacji – polskiej i niemieckiej, jednakże mechaniczne przyporządkowanie ich do tych narodów na zasadzie „proporcjonalnej” byłoby niewątpliwym spłaszczeniem rzeczywistości. Być może w tym zbiorze mieścili się także Szkoci lub Holendrzy oraz etniczni Kaszubi. Pomimo zastrzeżeń do co do liczebności populacji Kaszubów „mianowanych” przez Dabinnusa, na pewno jakaś liczba członków tej grupy etnicznej zamieszkiwała ziemie kociewskie, zwłaszcza na obszarze ich styczności z Kaszubami. Ludność polskojęzyczną na Kociewiu można bez większych zastrzeżeń utożsamić z Kociewiakami posługującymi się w mowie codziennej własną gwarą (zróżnicowaną regionalnie).

Po wojnach napoleońskich , w r. 1816, władze pruskie przystąpiły do spisu ludności, który mógłby stanowić podstawę do zarządzania państwem w jego nowych granicach, jednakże ten pierwszy spis nie uwzględniał podziałów narodowościowych. Od tej pory spisy ludności odbywały się regularnie co trzy lata aż do r. 1867, następnie co cztery lata odbyły się spisy w latach 1871 i 1875, później przeprowadzano je regularnie co pięć lat w dniu 1 grudnia. Po raz pierwszy kryterium narodowości na obszarze rejencji gdańskiej i kwidzyńskiej (obejmujących ziemie kociewskie) uwzględniono w spisie z r. 1831. jednakże pruskie statystyki narodowościowe z pierwszej połowy XIX w. były bardzo niedokładne. Przy ustalaniu narodowości ankietowanego kierowano się przede wszystkim językiem, którego on używał, a to prowadziło do różnorodnych interpretacji i błędów z tym związanych. Dla przykładu – statystyka językowa z 1834 r. wykazała w powiecie starogardzkim 17,674 osoby, których językiem „macierzystym” był niemiecki, natomiast zaledwie 3 lata później było to zaledwie 5,169 osób. Okazuje się że podczas pierwszego z tych spisów do wspomnianej kategorii zaliczono wszystkie osoby które władały językiem niemieckim, w tym Polaków znających ten język ze szkoły lub posługujących się nim w relacjach urzędowych. W spisie z r. 1837 r. w rejencji gdańskiej wprowadzono nową kategorię „dwujęzycznych” na określenie osób władających językami polskim i niemieckim, następnie zaś uzyskaną liczbę dzielono na połowę a otrzymane wyniki cząstkowe dodawano do liczby Niemców i Polaków. Oczywiście otrzymane w ten sposób rezultaty budzą zastrzeżenia co do swojej wiarygodności, a jest to zaledwie jedno z zastrzeżeń z całego katalogu błędów zgłaszanego pod adresem statystyk pruskich[53].

Z opracowań opartych na danych urzędowych wynika, że w pierwszej połowie XIX w. (1831 r.) ludność prowincji Prusy Zachodnie liczyła 532,172 Niemców i 228,314 Polaków, co wynosiło odpowiednio 69,9 i 30,1, przy czym korzystniej na rzecz ludności polskiej proporcje te układały się w rejencji kwidzyńskiej, gdzie Polacy stanowili 34,2% wobec 65,8% Niemców. Porównując te dane ze statystyką z roku 1852 zauważamy ilościowy wzrost ludności polskiej, która w całej prowincji liczyła 360,314 osób, co stanowiło 34,9% wobec 65, 1 % Niemców (690,859).

Dane szczegółowe budzą pewne zastrzeżenia, np. wysoki odsetek Niemców w powiecie świeckim w r. 1831 - 65,2%, wobec 54,3% w r. 1852 jest mało wiarygodny, ponieważ w stosunkowo krótkim odcinku czasu nie mogły nastąpić tak znaczne zmiany. Podobnie znaczny „ubytek” ludności polskiej w powiecie starogardzkim (1832 – 73,7% wobec 66,6% w r. 1852) wiązać się może z zaliczeniem części mieszkańców do grupy „dwujęzycznych” i ich niskim uświadomieniem narodowym. Mimo tych zastrzeżeń statystyki wskazują jednoznacznie jednoznacznie, że na obszarze Prus Zachodnich ziemie kociewskie -obok Kaszub - miały najbardziej polski charakter[54].

Z danych statystycznych dla schyłku XIX i początku XX w. wynika że proporcje dwu największych narodowości na obszarze Prus Zachodnich utrzymały się w mniej więcej niezmienionym stosunku. Niemcy stanowili ok. 2/3 ludności prowincji. Statystyki z roku 1910 informują, że Niemcy zamieszkiwali w większości w miastach (44,96%) i majątkach dworskich (10,98%), podczas gdy ludność polska dominowała w powiatach wiejskich (64,12). Mimo to w okresie 1890-1910 w większości miast prowincji nastąpił wzrost liczebny ludności polskiej, dla której ośrodki te stawały się coraz bardziej atrakcyjne w związku z przemianami agrarnymi na wsi. Na Pomorzu Gdańskim żywioł polski pozyskał około jednej siódmej swojej liczby kosztem ludności niemieckiej. Ponad 60% wszystkich Polaków czynnych zawodowo (mężczyzn powyżej 15 roku życia) zatrudnionych było w rolnictwie i zajęciach pokrewnych, natomiast Niemcy mieli przewagę we wszystkich innych zawodach.

Według statystyki językowej z 1905 r. powiat tczewski zamieszkiwało 40,856 osób, z czego jako ojczysty język niemiecki zadeklarowało 25,466 osób, zaś polski lub kaszubski 15,144 osób, Niemcy mieli więc tutaj liczebną przewagę. Inaczej wyglądało to w powiecie starogardzkim zamieszkałym przez 62.465 osób gdzie Niemcy liczyli zaledwie 17,425 osób wobec 44,809 Polaków. Także w powiecie świeckim (rejencja kwidzyńska) liczącym 87,151 osób Polacy mieli przewagę liczebną (47,779 osób) nad populacją niemiecką (39,276 osób), jednak już nie tak znaczną[55].

Radykalna odmiana stosunków etnicznych na Kociewiu wiązała się dopiero z odzyskaniem niepodległości przez państwo polskie.




* Druk: Tomasz Antoni von Piechowski, Struktura społeczno-gospodarcza Kociewia w XVII-XIX w., „Rocznik Kulturalny Kujaw i Pomorza”, t. XVI, 2002, s. 22-52.

[1] Józef Milewski, Pojezierze Kociewskie i okolice, Gdańsk 1984, s. 8; Stefan Gołąbek, Kociewie. Przewodnik po szlakach turystycznych, Warszawa 1984, s. 6-10, 48-49 (mapa).

[2] Hanna Popowska-Taborska, Kociewie, „Pomerania”, 1981, nr 9, s. 40-41.

[3] Wacław Odyniec, Na wsi kociewskiej w XVII i XVIII wieku, [w:] Kociewie, Gdańsk 1969, s. 103; Być może fakt ten świadczy także o ekspansywności dialektu kociewskiego, por. Ewa Rzetelska-Feleszko, Dialekt kociewski – problematyka, granice, słownictwo, [w:] Kociewie, Seria „Pomorze Gdańskie” nr 6, Gdańsk 1969, s. 13-14.

[4] Źródła wojskowe do dziejów Pomorza w czasach Księstwa Warszawskiego. Część I: Zajęcie Pomorza 1806/07 r., podał J. Staszewski, Toruń 1933 (Fontes, 26), nr 271.

[5] Bogusław Kreja, O nazwie Kociewie, [w:] Kociewie II, Seria „Pomorze Gdańskie” nr 17, Wrocław 1987, s. 9.

[6] Jan Powierski, O historycznych podstawach regionalnej odrębności Kociewia, [w:] Kociewie II, dz. cyt., s. 23-24.

[7] Tamże, s. 24-31.

[8] B. Kreja, dz. cyt., s. 10-12 (cytat za tym opracowaniem).

[9] Tamże, s. 12-13; por. Kazimierz Nitsch, Wybór pism polonistycznych, t. III: Pisma pomorzoznawcze, Wrocław-Kraków 1954, s. 145-171 oraz mapa nr 1.

[10] B. Kreja, dz. cyt., s. 13-15.

[11] Tamże, s. 15-20. Propozycję B. Krei uważam za najbardziej prawdopodobną. Przegląd innych etymologii znajduje się w cytowanym artykule. Zob. także: Romuald Frydrychowicz, Nowy ilustrowany przewodnik po Pelplinie, Pelplin 1928, s. 17-18.

[12] Urzędnicy Prus Królewskich XV-XVIII wieku. Spisy, oprac. K. Mikulski, Wrocław 1990, s. 6-10; por. J. Powierski, dz. cyt., s. 45-51.

[13] Pomorze Gdańskie 1807-1850. Wybór źródeł, oprac. A. Bukowski, Wrocław 1958, s. V-VII, 23-30.

[14] Władysław Szulist, Przeszłość obecnych obszarów diecezji pelplińskiej do 1772 r., t. 1, Pelplin 2000, s. 27-49.

[15] Georg Dabinnus, Die ländliche Bevölkerung Pommerellens im Jahre 1772 mit Einschluß des Danziger Landgebietes im Jahre 1793, Marburg a. d. Lahn 1953, s. 95.

[16] Kazimierz Wajda, Miejsce i rola poszerzonej diecezji chełmińskiej 1821-1920, [w:] Z przeszłości diecezji chełmińskiej 1243-1992. Materiały konferencji naukowej w Toruniu 6 XI 1993 r., pod red. M. Biskupa, Toruń 1994, s. 81-82.

[17]Pomorze Gdańskie, dz. cyt., nr 11; R. Frydrychowicz, dz. cyt., s. 6; Jerzy Wojtowicz, Diecezja chełmińska w latach 1772-1821, [w:] Z przeszłości diecezji, dz. cyt., s. 78-79; Józef Borzyszkowski, Pelplin jako ośrodek życia kulturalnego na Pomorzu w XIX i XX wieku, [w:] Kociewie II, dz. cyt., s. 97-98.

[18] J. Borzyszkowski, dz. cyt., s. 98-102.

[19] Tamże, s. 103-141; R. Frydrychowicz, dz. cyt., s. 6; J. Milewski, dz. cyt., s. 160; K. Wajda, dz. cyt., s. 82-89.

[20] W. Odyniec, dz. cyt., s. 104; Małgorzata Piechowska, Ustrój wsi, Kociewski Magazyn Regionalny, 1999, nr 3-4, s. 16.

[21] W. Odyniec, Położenie ekonomiczne i społeczne chłopów województwa pomorskiego w XVIII wieku, Gdańsk 1967, s. 50, 81-88.

[22] Tamże, s. 50-55; tenże, Na wsi kociewskiej, s. 104-105; W. Odyniec, J. Węsierski, Gniew dawny i współczesny, Gdańsk 1966, s. 40-41.

[23] W. Odyniec, Położenie ekonomiczne, s. 55-57

[24] Tamże, s. 57-66.

[25] Tenże, Z badań nad rozwarstwieniem wsi na Pomorzu w XVIII w., „Kwartalnik Historyczny”, 1955, t. 62, z. 4/5, s. 191-194.

[26] Tenże, Położenie ekonomiczne, s. 66-68.

[27] Tenże, Stosunki społeczno-gospodarcze w starostwach kaszubskich województwa pomorskiego w XVII i XVIII w., [w:] Szkice z dziejów Pomorza, pod red. G. Labudy, [t. 3], Warszawa 1959, s. 271-312.

[28] Tamże, s. 285-286; tegoż, Położenie ekonomiczne, s. 68-71; tegoż, Na wsi kociewskiej, s. 106.

[29] Wilkierz starostwa gniewskiego (1676 r.), [w:] Archiwum Komisji Prawniczej, t. IX, Kraków 1938, s. 151-155.

[30] Tamże, s. 155-160.

[31] W. Odyniec, Na wsi kociewskiej, s. 108-110 – w dalszej części cytowanego artykułu znajdzie czytelnik więcej szczegółów na temat życia codziennego na wsi kociewskiej. Ponadto warto się zapoznać z tekstem tego samego autora poświęconej kulturze materialnej chłopów dóbr pelplińskich stanowiącym część pracy: W. Odyniec, K. Podoski, Pelplin, Gdynia 1967, s. 30-54 oraz artykułem Wojciecha Błaszkowskiego, Tradycyjna ludowa kultura materialna Kaszub i Kociewia, [w:] Kultura i sztuka, Seria „Pomorze Gdańskie” nr 2, Gdańsk 1965, s. 77-100.

[32] Irena Kostrowicka, Zbigniew Landau, Jerzy Tomaszewski, Historia gospodarcza Polski XIX i XX wieku, Warszawa 1985, s. 73-75; Pomorze Gdańskie, nr 31 (edykt regulacyjny z 1811 r.) oraz przyp. 2 na s. 94-95 (deklaracja z 1816 r.).

[33] I. Kostrowicka, Z. Landau, J. Tomaszewski, dz. cyt., s. 76-79; Historia Pomorza, pod red. G. Labudy, t. III (1815-1850), cz. I, oprac. S. Salmonowicz, K. Ślaski, B. Wachowiak, Poznań 1993, s. 255.

[34] Andrzej Pabian, Życie religijne wspólnoty mennonickiej w Prusach Królewskich w XVI-XVIII wieku, [w:] Materiały I Zjazdu Mennonickiego im. Helmuta Reimera, pod red. Romana Klima, Tczew 1994, s. 22-42.

[35] Karola Ciesielska, Osadnictwo „olęderskie” w Prusach Królewskich i na Kujawach w świetle kontraktów osadniczych, „Studia i Materiały do Dziejów Wielkopolski i Pomorza”, 1958, t. IV, z. 2, s. 219-221.

[36] Tamże, s. 222.

[37] Walther Maas, Zur Siedlungskunde Westpreußens 1466-1772, Marbug/Lahn 1958, wsie oznaczone numerami 369 i 220.

[38] Tamże, s. 222-223; Krzysztof Mikulski, Zarys dziejów osadnictwa olęderskiego w Polsce (ze szczególnym uwzględnieniem terenu obecnego województwa bydgoskiego), „Materiały do Dziejów Kultury i Sztuki Bydgoszczy i Regionu, 1996, z. 1, s. 106-107.

[39] K. Ciesielska, dz. cyt, s. 226.

[40] Tamże, s. 226-242.

[41] Zdzisław Ludkiewicz, Osady holenderskie na Nizinie Sartawicko-Nowskiej, Toruń 1934, s. 37-40. Por. także: Emanuel Okoń, Próba typologii budownictwa holenderskiego w świetle zebranych materiałów na terenie województwa bydgoskiego, „Materiały do Dziejów Kultury i Sztuki Bydgoszczy i Regionu”, 1996, z. 1, s. 111-114.

[42] Edmund Kizik, Mennonici w Gdańsku, Elblągu i na Żuławach Wiślanych w drugiej połowie XVII i w XVIII wieku. Studium z dziejów małej społeczności wyznaniowej, Gdańsk 1994, s. 165-196; K. Mikulski, Zarys dziejów osadnictwa olęderskiego, s. 107.

[43] Zenon Hubert Nowak, Dzieje Żydów w Prusach Królewskich do roku 1772. Charakterystyka, [w:] Żydzi w dawnej Rzeczypospolitej. Materiały z Konferencji „Autonomia Żydów w Rzeczypospolitej szlacheckiej”, red. nauk. A. Link-Lenczowski, T. Polański, Wrocław 1991, s. 136-143; W. Odyniec, Położenie ekonomiczne, s. 134-135; G. Dabinnus, dz. cyt., s. 75-76, 83.

[44] Z. H. Nowak, dz. cyt., s. 143; Dzieje Starogardu. Tom 1: Historia miasta do 1920 roku, pod red. M. Kallasa, Starogard Gdański 1998, s. 179-181, 199-200; Hanna Domańska, Kamienne drzewo płaczu. Gminy żydowskie województwa gdańskiego, ich dzieje i zabytki, Gdańsk 1991, s. 40-42.

[45] Artur Eisenbach, Emancypacja Żydów na ziemiach polskich 1785-1870 na tle europejskim, Warszawa 1988, s. 128-135, 212-223, 308-316, 553-556.

[46] Cezary Obracht-Prondzyński, Wielokulturowość Pomorza, [w:] Dziedzictwo kulturowe Pomorza nad Wisłą. Seria „Pomorze Gdańskie” nr 20, Gdańsk 1997, s. 19-20.

[47] Tamże, s. 11-17.

[48] K. Mikulski, Rola osadnictwa w kształtowaniu się stosunków etnicznych na Pomorzu Gdańskim do końca XVIII wieku, [w:] Regiony pograniczne Europy Środkowo-Wschodniej w XVI-XX wieku. Społeczeństwo - gospodarka – polityka, Toruń 1996, s. 52-61.

[49] Por. K. Ciesielska, Na marginesie nowszych prac zachodnioniemieckich nad osadnictwem Prus Królewskich (XVI-XVIII w.), „Zapiski Historyczne”, 1961, t. 26, z. 4, s. 115-126; M. Biskup, [Recenzja pracy G. Dabinnusa], „Rocznik Gdański”, 1956/1957, t. 15/16, s. 591-592; K. Mikulski, Badania nad historią gospodarczą i społeczną Prus Królewskich (XVI-XVIII wiek) w drugiej połowie XX wieku – próba bilansu i perspektywy badawcze, [w:] Historiograficzna prognoza 2000. Stan i potrzeby badań nad dziejami regionów kujawsko-pomorskiego i sąsiednich, pod red. M. Grzegorza, Bydgoszcz 2000, s. 266 oraz przyp. 16 na s. 275; tenże, Rola osadnictwa, s. 60; C. Obracht-Prondzyński, dz. cyt., s. 16.

[50] G. Dabinnus, dz. cyt., s. 83.

[51] Tamże, s. 76.

[52] Tamże, s. 75.

[53] Dr Nadmorski [Józef Łęgowski], Ludność polska w Prusach Zachodnich, jej rozwój i rozsiedlenie w bieżącem stuleciu, „Pamiętnik Fizyograficzny”, 1889, t. IX, Dział IV: Antropologija, s. 29-77; Historia Pomorza, t. III, cz. I, s. 143-144.

[54] Historia Pomorza, t. III, cz. I, s. 145-146, 159-162.

[55] Stefan Hartmann, Stosunki etniczne na Pomorzu Gdańskim około 1900 roku, [w:] Polacy, Niemcy i Kaszubi... Życie codzienne, obyczaje i kultura ludowa w Prusach Zachodnich ok. 1900 r., Kassel 1999, s. 21-28.





1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Komentarze wyrażają poglądy ich autorów. Administrator serwisu nie odpowiada za treści w nich zawarte.
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002